Uchwalona w piątek przez Sejm nowelizacja ustawy o działalności leczniczej uniemożliwia przekształcenie zadłużonych szpitali publicznych w spółki prawa handlowego. Zdaniem obecnie rządzących teza PO, że szpitale zadłużają się wskutek złego zarządzania, była błędna. Według PiS komercjalizacja podmiotów leczniczych sprzyja głównie bogaceniu się ich nowych właścicieli. Dlatego postanowili jej zakazać. Szpital państwowy będzie mógł sprzedać udziały podmiotom prywatnym pod warunkiem, że jego właściciel – Skarb Państwa albo samorząd – zachowa pakiet większościowy.
Zdaniem dr. Krzysztofa Chlebusa, wiceszefa Klinicznego Centrum Kardiologii w Gdańsku ds. ekonomizacji i byłego wiceministra zdrowia, takie rozwiązanie może zniechęcić inwestorów prywatnych. – Czy państwo zapewni tak wysoki poziom inwestycji? Nie zapominajmy, że rozwój szpitali i poszczególnych dziedzin medycyny był w ostatnich latach możliwy właśnie dzięki inwestorom prywatnym, którzy w same pracownie hemodynamiczne dla chorych z zawałem zainwestowali setki milionów złotych – mówi dr Chlebus.
W przypadku ujemnego wyniku finansowego Samodzielny Publiczny Zakład Opieki Zdrowotnej (SPZOZ, który nowela przywraca) ma pokryć stratę netto we własnym zakresie, zmniejszając fundusz zakładu. Jeśli to nie wystarczy, resztę straty pokryje podmiot tworzący, ale nie więcej niż do wysokości sumy straty netto i kosztów amortyzacji. Gdy szpital nie będzie w stanie pokryć straty netto, będzie można go zlikwidować.
– To ustawa, która ma zmienić coś, co w ostatnich kilku latach działało źle – uzasadnił minister zdrowia Konstanty Radziwiłł.
Najbardziej kontrowersyjny jest jednak zapis o finansowaniu świadczeń zdrowotnych przez samorządy.