Cienkie torby foliowe nie znikną więc z łódzkich sklepów.
Wicewojewoda łódzki Witold Gwiazda wyjaśnia, że zakaz był naruszeniem swobody prowadzenia działalności gospodarczej, i powołuje się na art. 20 konstytucji.
"Ograniczenie wolności gospodarczej jest dopuszczalne tylko w drodze ustawy i tylko ze względu na ważny interes publiczny, a nie na podstawie aktu prawnego niższej rangi, jakim jest uchwała rady gminy" - czytamy w uzasadnieniu rozstrzygnięcia nadzorczego wydanego przez wojewodę.
Zdaniem wicewojewody wydawanie takich przepisów przez radę miejską jest możliwe, ale w sytuacjach niecierpiących zwłoki i wymagających natychmiastowej reakcji radnych,kiedy nie ma czasu na uchwalenie ustawy. Zakaz wydany w drodze uchwały miałby wejść w życie dopiero po ponad pół roku, w czerwcu 2008 r., więc nic nie wskazywało na taką sytuację.
Pomysłodawcą uchwały był wiceprzewodniczący łódzkiego samorządu Krzysztof Piątkowski z Prawa i Sprawiedliwości. Zgodnie z nią niepodporządkowujący się przepisom właściciel sklepu mógłby zapłacić od 20 zł do 5 tys. zł kary. Radnym,którzy poparli projekt, chodziło o trwałe (torby rozkładają się nawet ponad 100lat) i intensywne (dziennie trafia na łódzki rynek ok. 600 tys. takich woreczków)zagrożenie dla środowiska i porządku w mieście. Uzasadniali, że możliwość takiego zakazu daje art. 40 ustawy o samorządzie gminnym.