Dziś wchodzi w życie zmieniona [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=365915]ustawa o transporcie drogowym (DzU nr 164, poz 1107)[/link]. Chodzi o wagi stacjonarne do sprawdzania ciężaru tirów. Ich konserwacja, naprawa i bieżące utrzymanie będą teraz finansowane z budżetu państwa, a konkretnie z części, której dysponentem jest minister infrastruktury.
Najwięcej przekroczeń dopuszczalnego ciężaru na oś notuje się w wypadku transportu artykułów przemysłowych czy spożywczych. Jest to spowodowane głównie złym załadunkiem towaru.
Za przekroczenie wagi grożą wysokie kary, dochodzące nawet do 50 tys. zł. Do tej pory odpowiedzialni za to byli wojewodowie, ale we własnych budżetach nie mieli pieniędzy na serwis urządzeń. W rezultacie te się psuły. Zgodnie zaś z prawem tylko Inspekcja Transportu Drogowego może kontrolować, czy tiry, którymi wozi się towary po polskich drogach, nie przekraczają dopuszczalnej masy całkowitej i nie mają zbyt dużego nacisku osi na drogę. Wszystko to w trosce o jakość dróg i ich nawierzchni. Z sześciu przejmowanych wag dziś jedynie dwie są sprawne.
Generalny inspektor transportu samochodowego ma trzy miesiące na przejęcie na własność wag. Te trafiły do wojewodów w 2001 r. Oddano je wojewodom, wydzielając je z należących do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad stacji do ważenia pojazdów.
Obok stacjonarnych wag należących do wojewodów niektóre miasta, np. Wrocław czy Poznań, założyły własne wagi na trasach wjazdowych do miast. Każdy tir, który zbliża się do granic miasta, jest na nich ważony. Jeśli przekracza dopuszczalne normy, informacja o tym i jego numer rejestracyjny trafiają do inspekcji, która może ukarać przewoźnika.