Dochody samorządów mogłyby być wyższe

Dochody miast byłyby o kilka miliardów wyższe, gdyby nie zmniejszenie podatków PIT oraz spowolnienie gospodarcze

Publikacja: 08.10.2010 03:05

ZadŁużenie rośnie, głównie z powodu inwestycji miast

ZadŁużenie rośnie, głównie z powodu inwestycji miast

Foto: Rzeczpospolita

Samorządowcy zgodnie przyznają, że na ich obecną kondycję finansową największy wpływ ma nie kryzys w gospodarce, ale raczej decyzje dotyczące obniżenia podatków, jak choćby zmiany skali podatkowej. Gdyby nie decyzje polityczne oraz spowolnienie gospodarcze, dochody samych miast mogłyby być o kilka miliardów złotych wyższe nie tylko w tym roku, ale i w kolejnych latach.

Jak wyliczyła Warszawa, tegoroczne wpływy do jej budżetu mogłyby być w tym roku wyższe o 2,2 mld zł, gdyby właśnie nie te dwa czynniki. Tylko zmiany m.in. w podatku PIT zaproponowane jeszcze za czasów rządów PiS związane z wprowadzeniem ulgi prorodzinnej i zmiany skali podatkowej pozbawiły budżet stolicy ok. 1 mld zł rocznie. Kraków szacuje, że zmiana tylko stawki podatkowej obniżyła tegoroczne dochody o ok. 120 mln zł. W przypadku Łodzi jest to kolejne 100 mln zł.

Oczywiście kryzys też ma znaczenie i dodatkowo obniża wpływy do kas samorządowych. Większość miast zapowiada, że w czwartym kwartale będzie korygować w dół tegoroczny plan budżetu. Zwłaszcza pod znakiem zapytania stoi wykonanie podatku CIT. A jak przyznają samorządowcy, ich wydatki stale rosną. Choćby te związane z podwyżkami dla nauczycieli.

– Dochody samorządów są uzależnione od kondycji gospodarki i nie jest problemem, gdy spadają w czasie kryzysu – tłumaczy Andrzej Porawski, dyrektor Związku Miast Polskich. Jak jednak dodaje, protest samorządów wzbudza to, że decyzje polityczne, które powodują ubytek w kasach, nie są rekompensowane. Samorządy coraz głośniej chcą się o nie upominać.

– Zadań nam nie ubywa. Opowiadamy się więc za tym, by przywrócić zapisy dotyczące rekompensat – mówi Porawski.

Obowiązywały one do końca 2003 r. i dotyczyły ubytków w dochodach, które były rezultatem zmian prawnych. – Budżet centralny może rekompensować sobie niższe wpływy podniesieniem podatku VAT czy akcyzy, my takiej możliwości nie mamy – dodaje Porawski.

Spadek dochodów nie spowodował proporcjonalnego obniżenia wydatków na inwestycje. Część projektów była już bowiem w trakcie realizacji. – Samorządy zaczęły się zadłużać mocniej, niż początkowo planowały – przyznaje Lesław Fijał, skarbnik Krakowa.

[wyimek]41,2 mld zł wyniósł dług samorządów w czerwcu, w tym miast – 19,5 mld zł[/wyimek]

Dostaje im się za to m.in. od ministra finansów Jacka Rostowskiego, który niedawno stwierdził, że miasta, gminy, powiaty i województwa nadmiernie się zadłużają. Jego zdaniem ma to negatywny wpływ na deficyt całego sektora finansów publicznych.

– Wstyd mówić coś takiego, równocześnie przyznając, że Polska jest zieloną wyspą gospodarczą. A dzieje się tak przede wszystkim dzięki samorządom. Inwestycje prywatne spadły, te samorządowe rosną. Właśnie dzięki pieniądzom unijnym oraz zadłużaniu się – mówi Lesław Fijał.

Jak podaje, zadłużenie miast w przeliczeniu na mieszkańca wynosi mniej niż 2,5 tys. zł. Jednak gdy na jednego mieszkańca przeliczy się dobra publiczne, które powstały dzięki inwestycjom, wychodzi to 8,5 tys. zł.

Włodarze nie od dziś narzekają na to, że nakłada się na samorządy kolejne zadania bez oceny ich skutków i bez pytania ich o opinie. Dotyczy to choćby zwolnień z podatku od nieruchomości. Przykładów jest jednak znacznie więcej. Od lat trwa dyskusja na temat tzw. janosikowego, czyli tego, co bogate samorządy przekazują na rzecz tych biedniejszych. Tylko 12 największych metropolii odda na ten cel 1,3 mld zł w tym roku.

Kolejne lata też nie zapowiadają się różowo. Miasta, gminy czy powiaty odczują choćby wzrost stawki podatku VAT.

– Na podstawie przedstawionych faktur podatek VAT zapłacony od inwestycji, które mają charakter użyteczności publicznej, powinien być nam zwracany – ocenia Lesław Fijał.

[i]masz pytanie wyślij e-mail do autora

[mail=k.ostrowska@rp.pl]k.ostrowska@rp.pl[/mail][/i]

Samorządowcy zgodnie przyznają, że na ich obecną kondycję finansową największy wpływ ma nie kryzys w gospodarce, ale raczej decyzje dotyczące obniżenia podatków, jak choćby zmiany skali podatkowej. Gdyby nie decyzje polityczne oraz spowolnienie gospodarcze, dochody samych miast mogłyby być o kilka miliardów złotych wyższe nie tylko w tym roku, ale i w kolejnych latach.

Jak wyliczyła Warszawa, tegoroczne wpływy do jej budżetu mogłyby być w tym roku wyższe o 2,2 mld zł, gdyby właśnie nie te dwa czynniki. Tylko zmiany m.in. w podatku PIT zaproponowane jeszcze za czasów rządów PiS związane z wprowadzeniem ulgi prorodzinnej i zmiany skali podatkowej pozbawiły budżet stolicy ok. 1 mld zł rocznie. Kraków szacuje, że zmiana tylko stawki podatkowej obniżyła tegoroczne dochody o ok. 120 mln zł. W przypadku Łodzi jest to kolejne 100 mln zł.

Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów