Urzędnicy nie umieją, nie chcą albo się boją pisać językiem prostym. Tak wynika ze sprawozdania Rady Języka Polskiego ze stanu ochrony języka przesłanego do Sejmu i Senatu. Urzędnicy tworzą teksty hermetyczne, szablonowe, trudne w odbiorze, bardzo rzadko zróżnicowane w zależności od adresata, co obniża ich skuteczność komunikacyjną. Językiem urzędowym pisane są nawet informacje o bieżących wydarzeniach.
Rada Języka Polskiego przebadała strony internetowe siedmiu ministerstw – Edukacji Narodowej, Nauki i Szkolnictwa Wyższego, Pracy i Polityki Społecznej, Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Sportu i Turystyki, Środowiska, Zdrowia – oraz jednej instytucji centralnej – NFZ.
Większość analizowanych tekstów ma charakter oficjalny i nie jest różnorodna stylistycznie. Na stronach internetowych brakuje materiałów przystępnych, lżejszych, pisanych językiem potocznym. Tak np. na stronie Ministerstwa Sportu i Turystyki nie ma tekstów zachęcających do uprawiania sportu czy jakichś form turystyki. Na stronach Ministerstwa Zdrowia, a zwłaszcza Narodowego Funduszu Zdrowia, komunikaty kierowane do lekarzy i do pacjentów nie różnią się od siebie stylistycznie, są pisane językiem urzędowo-prawnym lub naukowym.
Komunikatywność wypowiedzi zakłóca też nadmiar wyrazów obcych i modnych (np. aplikacja, kondycja, dedykowany), a także zbędne zapożyczenia (np. workshop zamiast warsztaty, target zamiast miejsce docelowe).
Nie ułatwiają odbioru tekstów bardzo liczne błędy interpunkcyjne, wynikające nie tylko z niedostatecznej sprawności językowej autorów, ale także z urzędniczej tendencji do tworzenia zdań nadmiernie rozbudowanych.