Rz: W ubiegłym tygodniu weszły w życie przepisy, dzięki którym towarzystwa budownictwa społecznego będą mogły wrócić do budowy lokali na wynajem. Dla samorządów to dobra wiadomość?
Andrzej Porawski: Cieszę się, że rząd zdecydował się reaktywować budowę czynszówek. Jak pani doskonale wie, obecnie jest ogromy deficyt mieszkań komunalnych. Pomysł nie jest jednak nowy. Przez wiele lat rząd udzielał tanich kredytów m.in. komunalnym towarzystwom budownictwa społecznego. W 2009 r. zaprzestał i od tej pory mieszkań czynszowych buduje się niewiele. A towarzystwa zajmowały się dotychczas administrowaniem swoich zasobów, w których jest ok. 60 tys. mieszkań.
Nowy program nie jest dla każdego najemcy. Mają z niego korzystać ludzie młodzi oraz rodziny z dziećmi mające niskie lub umiarkowane dochody. W praktyce jednak nie będą to wcale niskie kwoty. Średni miesięczny dochód gospodarstwa w roku poprzedzającym najem nie może przekroczyć określonego odsetka przeciętnego wynagrodzenia miesięcznego brutto w gospodarce narodowej w województwie, na terenie którego położony jest lokal mieszkalny. Wynosi on: 80 proc. w jednoosobowym gospodarstwie domowym, 120 proc. w dwuosobowym, 165 proc. w trzyosobowym, 200 proc. w czteroosobowym. Przykładowo, w woj. dolnośląskim w przypadku jednoosobowego gospodarstwa byłaby to kwota około 3238 zł, a dwuosobowego – 4857 zł.
Pieniędzy z budżetu państwa na ten cel nie ma jednak z dużo. Deficytu mieszkaniowego program więc nie zmniejszy. Skoro brakuje środków, to po co wdrażać tego typu program?
Nie będzie ich tak mało. W przyszłym roku ma to być wprawdzie tylko 1,5 mln zł, ale w 2017 już 7,2 mln zł, a w 2020 r. konkretniejsza kwota, bo 346,2 mln zł. Do tego dojdą jeszcze środki z obligacji. W całym okresie realizacji nowego programu z budżetu państwa na zasilenie Funduszu Dopłat w Banku Gospodarstwa Krajowego zostanie przeznaczone ponad 750 mln zł. Pozwoli to na udzielenie kredytów na łączną kwotę około 4,5 mld zł.