Podróże życia prezydentów miast

Lokalne władze pod pretekstem promocji miast czy szukania inwestorów jeżdżą do Ekwadoru, Peru i Malezji

Publikacja: 23.11.2009 02:04

Owocem podróży Jerzego Kropiwnic- kiego do Izraela jest książka „Wędrówki po ziemii świętej. Na zdję

Owocem podróży Jerzego Kropiwnic- kiego do Izraela jest książka „Wędrówki po ziemii świętej. Na zdjęciu podczas podróży balonem z Wrocławia do Warszawy z prezydentem Wrocławia Rafałem Dutkiewiczem w proteście przeciwko omijaniu ich miast w planach budowy autostrady

Foto: Fotorzepa, Adam Hawałej Adam Hawałej, Grzegorz Hawałej GH Grzegorz Hawałej

Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski właśnie wyjechał do Peru. W jakim celu? By zacieśniać zawarte w 1989 r. partnerstwo miasta z Cuzco. Odwiedzi też Quito w Ekwadorze – od roku także partnera Krakowa.

[srodtytul]Przykład dał Tusk[/srodtytul]

Radni długo nie wierzyli, że wyjazd do Cuzco to nie żart.

– Czy jak premier dostanie order Słońce Peru? – kpią przeciwnicy prezydenta. – Obawiam się, że nie przywiezie nawet lamy – mówi Bogusław Kośmider z PO.

Radnych oburza fakt, że prezydent zdecydował się na egzotyczną wyprawę w czasie, gdy miasto czeka trudna debata budżetowa. – Nadzwyczajna sesja budżetowa jest 1 grudnia. Prezydent zdąży wrócić, bo wizyta trwa do 28 listopada – zapewnia rzeczniczka Majchrowskiego Renata Lisowska. I tłumaczy: – O wizytę w Cuzco zabiegał ambasador Polski w Limie. Za pobyt płacą gospodarze, a o współpracy zdecydowali sami radni. Proponował to Bogusław Kośmider – przypomina.

– Nie dałem prezydentowi polecenia wyjazdu – ripostuje radny. – Owszem, gdy dwa lata temu za własne pieniądze pojechałem do Cuzco, odwiedziłem tamtejszy urząd i uznałem, że warto ożywić kontakty. Ale nie w trakcie budżetowej debaty w Krakowie!

Radni wątpią w realne efekty spotkania Majchrowskiego z wiceprezydentem Ekwadoru Leninem Moreno i korzyści, jakie przyniesie medal, który prezydent ma dostać od rady miasta Cuzco. – Czy uzna wyjazd za podróż życia, jak o swej wyprawie do Peru mówił premier Donald Tusk? – kpią radni PiS.

[wyimek]168 razy Jerzy Kropiwnicki wyjeżdżał za granicę służbowo od 2002 r. [/wyimek]

[srodtytul]Podróżnik ze ściany wschodniej[/srodtytul]

Przykład podróży premiera zachęcił, lokalnych polityków. – To największy podróżnik na ścianie wschodniej – mówi o prezydencie Białegostoku Tadeuszu Truskolaskim opozycyjny radny Rafał Rudnicki (PiS). – Tyle że przez trzy lata wyjazdów prezydenta jakoś nie udało się przyciągnąć do miasta żadnego inwestora.

– Każdy, kto zna się na gospodarce, wie, że inwestycję poprzedza co najmniej kilkuletni proces – broni się Truskolaski.

W tym roku odwiedził m.in. Cannes, Tbilisi, Mediolan i Milwaukee w USA. – Robię wszystko, by otworzyć Białystok na

świat – przekonuje prezydent. A wyjazdy to ciężka praca. – Promujemy gospodarkę i uczelnie, co zaprocentuje m.in. wymianą studencką – podkreśla.

Najwięcej kontrowersji wzbudziła niedawna promocja Białegostoku na Tajwanie i w Hongkongu. – Nawiązaliśmy dziesiątki kontaktów z czołowymi firmami. Zainteresowaliśmy przedsiębiorców – zapewnia Truskolaski. W jego kalendarzu na ten rok jest jeszcze wizyta w Norwegii. W sumie w 2009 r. zagraniczne podróże będą kosztować podatników ok. 100 tys. zł.

[srodtytul]Wojaże za milion [/srodtytul]

Znacznie droższe są podróże prezydenta Łodzi Jerzego Kropiwnickiego. I tu ich efektów wielu mieszkańców miasta nie dostrzega. Wprawdzie prokuratura po doniesieniu radnych SLD orzekła, że wojaże prezydenta służyły promocji Łodzi, jednak krytyka nie cichnie. W tym roku wydatki na podróże Kropiwnickiego i łódzkich urzędników pochłonęły 860 tys. zł. W 2010 r. mogą wynieść milion zł – o tyle na wyjazdy zwrócili się do rady miasta.

Z tych podróży niewiele wynika – upierają się opozycyjni radni. I twierdzą, że choć prezydent chwali się sprowadzeniem do Łodzi firmy Dell, producenta komputerów, ten sukces ma kilku ojców.

Kropiwnicki szczególnie często jeździ do Brukseli i Izraela. Owocem jego podróży na Bliski Wschód jest książka „Wędrówki po Ziemi Świętej”. – Zrobił wiele dla stosunków polsko-żydowskich – bronią go zwolennicy. – Do tego wystarczyłoby kilka podróży – zauważają krytycy.

Nie stroni i od innych wojaży. Był w Malezji i Singapurze, Syrii i Libanie. – Skutki gospodarcze tych pobytów są nam nieznane – wytyka opozycja.

Jak wyliczono w październiku, Kropiwnicki w czasie sprawowania urzędu od 2002 r. wyjeżdżał służbowo za granicę 168 razy. Podróże to jedna z przyczyn, dla których SLD chce go odwołać w referendum – PKW wyznaczyła jego termin na 17 stycznia. Prezydent uważa jednak, że prawdziwym powodem jest jego światopogląd. I przekonuje: efekty tych wyjazdów są, bo w tak trudnym roku jak 2009 w Łodzi pojawiło się 30 nowych inwestorów.

[srodtytul]Z Poznania do Indii[/srodtytul]

– Podróżują zbyt dużo i zbyt drogo – twierdzi Zbigniew Czerwiński, wiceprzewodniczący Sejmiku Województwa Wielkopolskiego z PiS. W nieco ponad rok marszałkowie, wywodzący się z PO, odwiedzili m.in. Indie, Brazylię i Kanadę. Według opozycji tylko w pierwszej połowie roku członkowie zarządu województwa spędzili za granicą 87 dni roboczych. Te wyprawy kosztowały 61 tys. zł.

Anna Parzyńska-Paschke, rzecznik marszałka Wielkopolski, odpiera zarzuty: – W Indiach chcieliśmy założyć przedstawicielstwo. Przeszkodziły nam zamachy terrorystyczne w Bombaju. A dzięki wyprawie do Brazylii jedna z kaliskich firm nawiązała kontakty biznesowe. Na podobne kontakty liczą zakłady Cegielski.

Samorządowcy podróżują nie od dziś. W 2006 r., o czym pisała „Rz”, radni powiatu tarnowskiego – 16 osób ze wszystkich ugrupowań – za pieniądze podatników osiem dni zwiedzali perły hiszpańskiej architektury, Portugalię, byli też na wycieczce w Afryce. Tylko godzinę poświęcili na spotkanie z wiceburmistrz Granady – był to jedyny oficjalny punkt ich wizyty.

Potrzebę takich doświadczeń zrozumiałby znany z zamiłowania do eskapad marszałek Mazowsza Adam Struzik (PSL). W maju ze współpracownikami poleciał do Korei Południowej. Uznali, że Mazowsze trzeba reklamować wszędzie. Wcześniej na koszt podatników Struzik odwiedził Brazylię.

Jeszcze jako marszałek Senatu wizytował m.in. Chiny, Mongolię, Japonię, Laos i Urugwaj. Teraz w Korei nawiązywał m.in. kontakty z prowincją Gyeongsangbuk-do. – To jeden z najbardziej rozwiniętych regionów – przekonywał. Towarzyszył mu m.in. wicemarszałek Stefan Kotlewski z PO.

Według socjologa dr Andrzeja Bukowskiego z UJ, jeśli liczne podróże nie przynoszą efektów regionowi, a lokalni biznesmeni muszą szukać kontaktów na własną rękę, wyglądają na turystykę. – Partnerstwo miast ma sens tylko, jeśli wynikają z niego korzyści. Dlatego władze trzeba z podróży rozliczać – apeluje.

A Eryk Mistewicz, specjalista od wizerunku, mówi: – Ktoś, kto rusza bez specjalnego powodu na egzotyczną wyprawę za publiczne pieniądze, ryzykuje, że zostanie zapamiętany nie jako ktoś, kto coś zrobił dla miasta czy regionu, ale ten, kto pojechał do Peru czy Korei. Ale zastrzega: – Prezydent dużego miasta podróżować powinien, ale tylko gdy ma coś konkretnego do załatwienia.

[ramka][b][link=http://blog.rp.pl/goracytemat/2009/11/23/podroze-zycia-prezydentow-miast/]Skomentuj ten artykuł[/link][/b][/ramka]

Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski właśnie wyjechał do Peru. W jakim celu? By zacieśniać zawarte w 1989 r. partnerstwo miasta z Cuzco. Odwiedzi też Quito w Ekwadorze – od roku także partnera Krakowa.

[srodtytul]Przykład dał Tusk[/srodtytul]

Pozostało 96% artykułu
W sądzie i w urzędzie
Czterolatek miał zapłacić zaległy czynsz. Sąd nie doczytał, w jakim jest wieku
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Spadki i darowizny
Podział spadku po rodzicach. Kto ma prawo do majątku po zmarłych?
W sądzie i w urzędzie
Już za trzy tygodnie list polecony z urzędu przyjdzie on-line
Zdrowie
Ważne zmiany w zasadach wystawiania recept. Pacjenci mają powody do radości
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Sądy i trybunały
Bogdan Święczkowski nowym prezesem TK. "Ewidentna wada formalna"