Do Krajowej Izby Odwoławczej trafia coraz więcej spraw. W 2013 r. było ich 3044. To nieco więcej niż w rok wcześniej, kiedy to do izby wpłynęło ich 2942. Ta tendencja utrzymuje się od kilku lat.
Odroczenie na pięć dni
Jak wynika z materiałów statystycznych przygotowanych na potrzeby informacji rocznej o działalności Izby, na wyznaczenie terminu rozprawy w 2013 r. trzeba było czekać 11 dni. Średni czas czekania na samo orzeczenie to 16 dni. Tymczasem w 2012 r. było to odpowiednio osiem i 14 dni, a w 2011 r. – siedem i 12 dni.
Justyna Tomkowska, rzecznik prasowy Krajowej Izby Odwoławczej, zwraca uwagę, że najkrócej trwające postępowanie zostało zakończone w ciągu trzech dni – umorzeniem. – Najdłuższe postępowanie odwoławcze, trwające 96 dni, związane było z koniecznością uzyskania opinii biegłego – podaje.
Zgodnie z prawem zamówień publicznych w sprawie zawiłej izba może odroczyć wydanie orzeczenia na czas nie dłuższy niż pięć dni. W więcej niż połowie wypadków izba skorzystała z takiej możliwości.
– Wciąż jednak sprawy rozpatrywane są przez KIO bardzo szybko – zwraca uwagę Tomasz Czajkowski, były prezes Urzędu Zamówień Publicznych. – Oczywiście, to ważne dla przedsiębiorców, że ich sprawa jest rozstrzygana w takim nieodległym terminie. Jednakże ważniejsza jest jakość orzecznictwa. Tę oceniam różnie. Na pewno lepiej byłoby, gdyby zasadą było rozpatrywanie spraw w składzie trzyosobowym. Dziś zbyt dużo spraw trafia do jednego orzekającego – dodaje.