To wnioski z piątkowej konferencji „Media i sądy pro bono et malo”, czyli na dobre i złe, zorganizowanej przez Krajową Radę Sądownictwa. Wzięło w niej udział aż 300 osób, głównie sędziów, co chyba najlepiej świadczy o tym, że relacje z mediami są dla nich ważne, tym bardziej że obraz sądów w społeczeństwie jest zły i od lat słabnie do nich zaufanie.
Wielu sędziów upatruje winnych tego stanu w dziennikarzach: nieprecyzyjnie opisują procesy i wyroki, nieraz wręcz je kreują, drukują obraźliwe dla sędziów tytuły, nie mówiąc o popełnianiu elementarnych błędów, gdy wypowiadają się w kwestiach prawnych.
– Zanika specjalność sprawozdawcy sądowego, a do sądów przychodzą osoby niemające z nimi i z prawem obeznania. Na mecz wysyła się sprawozdawcę sportowego, a do sądu studentkę polonistyki – narzekał prof. Jacek Sobczak, znany specjalista prawa prasowego.
– Sądy mają swoją specyfikę: ścisłe procedury i język. Kładą nacisk na precyzję i na uzasadnienie wyroku – mówił z kolei Jarosław Gugała, znany dziennikarz telewizyjny. – W dziennikarstwie zaś, zwłaszcza w telewizji, informacja musi być krótka, prosta i szybka. Musi też nadawać się do sprzedania, gdyż media, w przeciwieństwie do sądów, muszą zarabiać – tłumaczył.
Waldemar Żurek, rzecznik krakowskiego Sądu Okręgowego, apelował, by nie uogólniać: są dobrzy dziennikarze, zdarzają się też źli – jak w innych profesjach. W stosunku do tych ostatnich trzeba stosować sankcje prawne. – Chcesz poznać poetę, jedź do jego kraju. Obie profesje muszą się zrozumieć, więcej ze sobą rozmawiać, jak choćby na tej konferencji – powiedziała sędzia Teresa Romer.