– Z zaszłościami z okresu stanu wojennego nie poradził sobie przede wszystkim ustawodawca – mówi sędzia Maciej Strączyński, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia.
– [b]Najprostszym rozwiązaniem byłoby uchwalenie ustawy delegalizującej stan wojenny w całości[/b], uznającej za nieważne wszystkie orzeczenia, których podstawą był wyłącznie dekret. Ustawodawca przewidział możliwość pociągnięcia sędziów do odpowiedzialności dyscyplinarnej za sprzeniewierzenie się niezawisłości w stanie wojennym, ale przepisy te wygasły w latach 90. Podszedł też do sprawy bardzo restrykcyjnie, wprowadzając jako jedyną karę wydalenie sędziego ze służby. Postępowań wszczęto więc bardzo mało.
Sąd dyscyplinarny tylko wtedy może zezwolić na uchylenie immunitetu, gdy postępowanie przygotowawcze dostatecznie uzasadnia popełnienie przestępstwa przez sędziego. Samo zaś uchylenie wyroku skazującego i uniewinnienie oskarżonego nie wystarczy, by postawić sędziego przed sądem.
[ramka][b]Opinia[/b]
[b]Komentuje Janusz Kochanowski - rzecznik praw obywatelskich[/b]
Konieczna jest zmiana przepisów regulujących zakres immunitetu parlamentarnego i sędziowskiego. Sam występowałem o to wielokrotnie w ciągu ostatnich trzech lat. Doszło bowiem do wielu przypadków dotyczących środowiska sędziowsko-prokuratorskiego, w których immunitet stanowił przeszkodę w ściganiu karnym. Ich liczba uniemożliwia traktowanie ich jako marginesu. Formalny immunitet przysługujący zarówno sędziom, jak i parlamentarzystom powinien być zastąpiony immunitetem o charakterze podmiotowym. Przysługiwałby on pod dwoma łącznymi warunkami: gdy sędzia lub parlamentarzysta się na niego powoła i gdy odpowiedni sąd lub inny organ to podtrzyma. Jego wprowadzenie wymagałoby zmian w przepisach konstytucyjnych i – w konsekwencji – w ustawach. [/ramka]