Czas oczekiwania na rozpatrzenie sprawy przez NSA się wydłuża. Niestety sprawy ważne czekają w tej samej kolejce co sprawy błahe – stwierdził sędzia NSA Jacek Brolik na konferencji "Rola orzecznictwa sądów administracyjnych w praktyce stosowania prawa podatkowego" zorganizowanej przez Krajową Izbę Doradców Podatkowych i Wolters Kluwer. Sędzia Brolik wskazał, że postępowania mediacyjne mogłyby znacznie przyspieszyć rozstrzyganie sporów. Strony nie chcą jednak z niego korzystać, a to powoduje, że każdy podatnik czeka tyle samo na rozpatrzenie sprawy, zarówno ten, który skarży organ skarbowy o niewielką kwotę, jak i ten, dla którego wyrok może przesądzić o losie firmy.
– Instytucja mediacji jest w zasadzie martwa. A mogłaby posłużyć chociażby do załatwiania spraw mniejszej rangi – podkreślił sędzia Brolik. – Zdarzyło się np., że podatnik skarżył organ podatkowy o odmowę umorzenia podatku rolnego wartości 100 zł.
Mediacja mogłaby posłużyć także w sytuacji, kiedy podatnik dąży np. do zmiany niekorzystnej interpretacji, ale tylko w części. Nie skarży całości jej postanowień. Ani jednak organy podatkowe, ani podatnicy nie chcą iść na ugodę, bardziej im zależy na wyroku sądu. Zwłaszcza administracja chce mieć podkładkę w postaci wyroku. Obciąża to sądy, wydłuża czas postępowania i w konsekwencji generuje coraz większe koszty społeczne.
– Ostatnio każdy niekorzystny dla fiskusa wyrok sądu administracyjnego pierwszej instancji jest skarżony skargą kasacyjną do NSA. Nawet gdy sprawa nie ma szans na wygranie – podkreślił Marek Kwietko-Bębnowski, doradca podatkowy. Jego zdaniem nie wiadomo czemu ma to służyć. To również koszty, które my wszyscy ponosimy. Zastanawiające są ponadto przypadki zaskarżania wyroków WSA, w sytuacji gdy w danej kwestii jest już uchwała NSA. Jeśli teza i zarzuty skargi są sprzeczne z uchwałą NSA, to taka sprawa jest przegrana.
Sędzia Jacek Brolik podkreślił, że nie można zaskarżyć do sądu interpretacji ogólnej ministra finansów, ale można wnieść skargę w przypadku odmowy jej wydania.