Prezes sądu apelacyjnego może delegować sędziego sądu rejonowego albo okręgowego do pełnienia obowiązków w sądzie wyższym na czas do 14 dni w ciągu roku. Chodzi o tzw. pionowe delegacje sędziów cywilnych.
W praktyce są to delegacje jedno-, czasem dwudniowe. Są wsparciem dla przeciążonych sądów, ale też okazją poznawania sędziów w wyższych instancjach, co ma znaczenie przy awansach. W zeszłym roku takie delegacje objęły 508 sędziów tylko sądów rejonowych i trwać mogły do miesiąca. Od 28 marca tego roku ograniczono je do 14 dni (nowela prawa o ustroju sądów powszechnych z 18 sierpnia 2011 r.; DzU nr 203, poz. 1192).
W czym problem? Otóż Sąd Najwyższy w niedawnej uchwale orzekł, że takie delegowanie sędziego nie upoważnia go do ogłoszenia wyroku wydanego z jego udziałem (sygn. III CZP 77/11) po upływie okresu delegacji. Już są konsekwencje tej uchwały. W ostatni czwartek SN, rozpatrując sprawę między dwiema spółkami o zapłatę 80 tys. zł za bezumowne korzystanie z nieruchomości, nakazał jej powtórzenie. Z własnej inicjatywy zwrócił uwagę, że w SA orzekał wadliwy sędzia: delegowany był do SA w Szczecinie na dzień 14 lipca 2011 r., tymczasem ogłoszenie wyroku SA odroczył na 28 lipca. Tego dnia sędzia wyrok podpisał, gdy już nie miał delegacji. Skutek? Nieważność postępowania i konieczność powtórzenia rozprawy przed SA. Uzasadnienie sędziego Krzysztofa Strzelczyka było krótkie: po upływie delegacji sędzia nie może wykonać żadnej czynności orzeczniczej.
Dodajmy, że wcześniej uważano, że delegacja rozciąga się na wydanie wyroku, choćby to nastąpiło później.
– Z reguły delegacje są właśnie na jeden dzień, a nie da się przewidzieć sytuacji, że wyrok musi być odroczony – wskazuje Marcin Łochowski, sędzia cywilny z SO Warszawa-Praga.