Chodzi o paragraf 20 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości w sprawie nadzoru administracyjnego nad działalnością administracyjną sądów powszechnych. Na jego mocy w uzasadnionych przypadkach szef resortu sprawiedliwości może żądać od prezesa sądu apelacyjnego akt spraw sądowych.
Klimat zagrożenia dla sędziego
W swoim wniosku do Trybunału Konstytucyjnego, Andrzej Seremet przypomina, że tylko osoby sprawujące wewnętrzny nadzór administracyjny mają prawo wglądu w czynności sądów oraz mogą być obecne na rozprawie toczącej się z wyłączeniem jawności.
W ramach wewnętrznego nadzoru administracyjnego prezesi sądów badają sprawność postępowania w poszczególnych sprawach. Natomiast Minister Sprawiedliwości, w ramach zewnętrznego nadzoru administracyjnego, m.in. kontroluje wykonywanie obowiązków nadzorczych przez prezesów sądów apelacyjnych.
– Ustawa o ustroju sądów powszechnych nie zawiera zapisu zrównującego uprawnienia osób sprawujących nadzór zewnętrzny z tymi sprawującymi wewnętrzny nadzór administracyjny w zakresie wglądu do czynności sądów – wskazuje Prokurator Generalny. Dodając, iż uprawnienie Ministra Sprawiedliwości do kontrolowania wykonywania obowiązków nadzorczych przez prezesów sądów apelacyjnych nie ma bezpośredniego przełożenia ma prawo nieograniczonego żądania akt sądowych.
W opinii Andrzeja Seremeta żądanie akt przez Ministra Sprawiedliwości, szczególnie w przypadku medialnych publikacji krytykujących decyzje podejmowanie w sprawie, może wywołać „efekt mrożący" i prowadzić do stworzenia klimatu zagrożenia dla sędziego. – Obawa taka jest tym bardziej uzasadniona, jeśli weźmie się pod uwagę fakt, iż (...), rzecznik dyscyplinarny podejmuje czynności dyscyplinarne wobec sędziów m.in. na żądanie Ministra Sprawiedliwości – dodaje Prokurator Generalny.
Zamach na niezawisłość
Jak czytamy dalej we wniosku, w ocenie społecznej analiza przez Ministra Sprawiedliwości akt spraw w toku postępowania przed sądem może być odbierana jako wpływanie na niezależność organu wymiaru sprawiedliwości i stanowić zamach na niezawisłość sędziego. Uprawniona może być obawa, że sędzia wyda rozstrzygnięcie zgodne z oczekiwaniami władzy wykonawczej, szczególnie w przypadku formułowania publicznie przez jej przedstawicieli ocen dotyczących rozpoznawanej sprawy – przestrzega Seremet.