Po lipcowej zmianie ustawy o ustroju sądów powszechnych wystarczy dyplom wyższych studiów prawniczych i roczny staż, by zostać asystentem w sądzie. Staż ma teoretycznie i praktycznie przygotować do zawodu. Jak będzie wyglądał? Minister sprawiedliwości podał właśnie szczegóły.
Otóż blok karny i cywilny będzie miał formę zajęć teoretycznych i praktycznych. Blok ustrojowy jedynie zajęć teoretycznych. W miesiącu będą 24 godziny zajęć teoretycznych (każda to godzina lekcyjna). Praktyki z kolei mają być prowadzone w dni robocze w pełnym wymiarze czasu pracy, łącznie przez 12 tygodni w wydziałach karnych i cywilnych. Po każdym bloku zajęć asystenci napiszą sprawdzian.
Przed rozpoczęciem praktyk w poszczególnych wydziałach prezes sądu apelacyjnego przydzieli każdemu stażyście opiekuna praktyki. Z kolei kierownik stażu na podstawie wyników sprawdzianów oraz opinii z praktyk sporządzi pisemną opinię o stażyście. Na tym nie koniec. Wystawi mu także ocenę: od niedostatecznej po celującą. Każdy stopień będzie musiał pisemnie uzasadnić.
Osoby, które ukończyły aplikację ogólną lub zdały egzamin sędziowski, prokuratorski, notarialny, adwokacki lub radcowski, zostaną zwolnione z obowiązku odbycia stażu asystenckiego. Do czasu ukończenia stażu asystenckiego asystenta zatrudnia się na podstawie umowy o pracę na czas określony, z możliwością jej wcześniejszego rozwiązania.
Z najnowszych statystyk Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że nieobsadzonych jest dziś 406 etatów asystentów. Deregulacja ma zwiększyć zainteresowanie zawodem. Nie jest to łatwe ze względu na proponowane wynagrodzenie. Profesja jest słabo opłacana, nie ma także jasnych kryteriów awansu. Maksymalne wynagrodzenie wynosi 3,5 tys. zł. Jest szansa na to, że konkursy na stanowiska w sądzie zainteresują absolwentów prawa, na prostsze zasady naboru nie mogą jednak liczyć kandydaci na asystentów w prokuraturze. Ich profesję zapomniano zderegulować.