Sądy administracyjne mają kłopot z interpretacją przepisów ustawy o dostępie informacji publicznej, jeśli chodzi o dane dotyczące sędziów. Przypomnijmy, iż dużo kontrowersji wzbudził wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gdańsku (sygn. akt II SA/GD 764/14) z grudnia 2014 roku. Stwierdzono w nim, iż obywatel ma prawo do informacji o danych osobowych sędziego. Jego wiek i miejscowość, w której mieszka, są związane z funkcją publiczną, a więc nie można ich zatajać.
W uzasadnieniu wskazano, że osoby wykonujące funkcje publiczne muszą bardziej akceptować ingerencję w ich prywatność niż osoby, które takich funkcji nie pełnią. Nie spodobało się to jednak samym sędziom. Jak mówił „Rzeczpospolitej" sędzia Bartłomiej Przymusiński, wśród jego kolegów z mniejszych miejscowości po wyroku WSA w Gdańsku pojawiło się „poczucie pewnego zagrożenia".
Jak się okazuje, linia orzecznicza sądów administracyjnych w kwestii zakresu prywatności sędziów nie jest jednolita.
Przykładem może być wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie z 20 kwietnia 2015 r. (sygn. akt II SA/Wa 2304/14).
Sąd ten stanął przed odpowiedzią na identyczne pytanie. Obywatel chciał poznać daty urodzin i miejscowości zamieszkania wszystkich sędziów Sądu Okręgowego z rozbiciem na poszczególne wydziały.