Sędzia Dagmara Pawełczyk-Woicka w rozmowie z reporterem rozgłośni została zapytana o to, czy jako nowa szefowa KRS chciałaby zmienić krytykowaną przez środowisko sędziowskie sytuację, w której Rada nie staje w obronie sędziów, politycy mają coraz większy wpływ na sądownictwo, a sędziowie są karani dyscyplinarnie za wydawane orzeczenia.
- Oczywiście mamy na uwadze niezależność, niezawisłość sądownictwa. To jedna z kompetencji Krajowej Rady Sądownictwa. Ale to jest spór trochę ideologiczny. Sędziowie, którzy zostali wybrani w tej nowej procedurze do KRS, uważają, że jest ona w pełni zgodna z konstytucją i legitymizuje demokratycznie sędziów wybranych w tej procedurze. Jesteśmy w drugiej kadencji KRS, więc wracanie do pierwszej kadencji wydaje mi się przebrzmiałe - stwierdziła przewodnicząca KRS .
Odniosła się również do zarzutów o dysproporcje dotyczące liczby członków KRS wybranych przez polityków. Przepisy konstytucji pozwalają parlamentowi wybrać jedynie czterech członków KRS, a nie większość, jak to ma miejsce w przypadku tzw. neoKRS. Takie argumenty wysuwa wielu prawników i opozycja.
- Oni mają taki argument, że skoro jest wyraźnie powiedziane, że Sejm wybiera czterech posłów, to nie może większej liczby i odwołują się do wykładni historycznej, ale sprzed uchwalenia konstytucji. Ale musimy czytać w całości konstytucję, która mówi, że każda władza pochodzi od narodu. KRS poprzedniej kadencji zwracała się w tej sprawie do Trybunału Konstytucyjnego i TK nie dostrzegł niekonstytucyjności takiego wyboru. Takie koncepcje są przyjmowane w innych państwach, np. w Niemczech. Tam jest niedopuszczalne, by sędziowie wybierali sędziów - mówiła sędzia Pawełczyk-Woicka.
Jak zaznaczyła, rozumie nieporozumienia wywołane tą rewolucyjną zmianą wykładni oraz to, że ktoś ma inne zdanie na ten temat, ale forma i skala ataku na KRS była jej zdaniem nadmierna.