Przypomnijmy, iż w poniedziałek Krajowa Rada Sądownictwa wyraziła sprzeciw wobec powołania 265 asesorów mianowanych przez Zbigniewa Ziobrę, ministra sprawiedliwości we wrześniu. Taką decyzję argumentowano faktem, że kandydaci nie spełniają ustawowych wymogów, m.in. brak aktualnych badań lekarskich i psychologicznych
W wydanym we wtorek oświadczeniu Ministerstwo Sprawiedliwości wskazuje, iż otrzymanie pełnej dokumentacji potwierdził 18 października 2017 roku w wypowiedzi dla Polskiej Agencji Prasowej rzecznik KRS Waldemar Żurek, który dziś niezgodnie z prawdą mówi o rzekomych brakach. Ministerstwo Sprawiedliwości zwraca jednocześnie uwagę, że w przypadku braków dokumentów – zgodnie z art. 33 ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa – KRS powinna „zażądać osobistego stawiennictwa uczestnika postępowania lub złożenia przez niego pisemnych wyjaśnień, a także uzupełnienia materiałów sprawy". Tego jednak nie zrobiła. - Podejmowanie decyzji uniemożliwiającej objęcie sędziowskich obowiązków przez asesorów z powodu rzekomego braku dokumentów jest rujnowaniem kariery młodych prawników, którzy wiele lat poświęcili na zdobycie wykształcenia i zdali najtrudniejsze egzaminy - pisze resort sprawiedliwości.
Jak czytamy dalej, przekreślenie ich drogi życiowej z powodu rzekomo nieważnych zaświadczeń o stanie zdrowia jest niesprawiedliwe i krzywdzące. Tym bardziej że jest to zarzut nieprawdziwy. Wystawione w momencie podejmowania nauki zaświadczenia są zgodnie z prawem aktualne. W przypadku kandydatów na asesorów sądowych ustawodawca wyraźnie bowiem stwierdził, że wystarczy wykazanie przez kandydata zdolności do pełnienia obowiązków sędziego w chwili rozpoczynania aplikacji sędziowskiej. - Ten wymóg spełnił każdy z kandydatów - podkreśla MS.
W oświadczeniu resort zaprzeczył, że w aktach aplikantów brakowało zaświadczeń o ukończeniu aplikacji sędziowskiej.
Zdaniem resortu Zbigniewa Ziobry, o wyjątkowej złej woli KRS świadczy także to, że Krajowa Rada Sądownictwa uznała za błąd formalny fakt, że dokument związany z wyborem stanowiska w jednym przypadku podpisała mama aplikanta, a nie on sam. Rada przemilczała, że aplikant udzielił matce pełnomocnictwa, więc zrobiła to zgodnie z prawem.