Brakuje chętnych na ławników. Ostatnio było to widać przy okazji naboru kandydatów na ławników do Sądu Najwyższego. Dwa lata wcześniej taki sam problem dotknął sądy powszechne. Wybory trzeba było uzupełniać. Powód? Główny to brak informacji o instytucji sędziego społecznego i prestiżu.
– Nie chodzi o pieniądze – przekonują ławnicy.
Jeden termin nie wystarcza
Problem jest widoczny coraz bardziej. Przykład? Zgodnie z nową ustawą o Sądzie Najwyższym, która weszła w życie 3 kwietnia, kandydatów na ławników mogą zgłaszać marszałkowi Senatu stowarzyszenia i inne organizacje społeczne i zawodowe oraz 100 obywateli posiadających czynne prawo wyborcze. Wyjątek stanowią partie polityczne, które kandydatów na ławników zgłaszać nie mogą.
Na 36 miejsc do obsadzenia zgłosiło się tylko 19 kandydatów (jedynie 15 z nich spełniło wymagania formalne). Wyboru Senat musi dokonać do 3 lipca. Do tego czasu funkcję ławników w Sądzie Najwyższym będą mogli pełnić ławnicy ze stołecznych sądów, tj. Sądu Okręgowego w Warszawie oraz Sądu Okręgowego Warszawa-Praga, którzy wyrazili gotowość do orzekania w okresie przejściowym. Taką chęć w oświadczeniach wysłanych do Sądu Najwyższego wyraziło 90 stołecznych ławników. To jednak nie rozwiązuje problemu, ponieważ Senat musi teraz procedować nad już zgłoszoną dziewiętnastką. Później na wakaty będzie trzeba przeprowadzić kolejne wybory.
Podobnie było z obsadzaniem ławników w sądach powszechnych. W wyborach na lata 2016 do 2019 trzeba było przeprowadzić wybory uzupełniające.