W świetle przepisów konstytucji wynagrodzenia sędziów są ważnym elementem ustrojowej pozycji trzeciej władzy i muszą być postrzegane w kontekście szeroko rozumianego dobra wymiaru sprawiedliwości. Płace sędziów kształtują zasadniczo ich status materialny i wspomagają gwarancję niezależności, minimalizując uleganie jakimkolwiek naciskom na decyzje orzecznicze oraz przeciwdziałając pokusom korupcyjnym. Nie można zatem ignorować związków między sędziowską niezawisłością a ekonomiczną pozycją sędziów. Ich status materialny, determinowany w zasadzie wyłącznie dochodami ze stosunku służbowego, znacznie zatem wykracza poza charakterystyczne dla stosunków pracowniczych relacje: praca – wynagrodzenie.
Tych ważkich argumentów ustrojowych w dalszym ciągu nie dostrzegają decydenci z Ministerstwa Sprawiedliwości, choć w uzasadnieniu projektu nowelizacji prawa o ustroju sądów powszechnych (u.s.p.) stwierdza się, że „od wielu lat poziom wynagrodzeń sędziowskich jest nieadekwatny do rangi zawodu i nie pozwala na prawidłowe wypełnienie norm ustrojowych” oraz że „bez odpowiedniego podniesienia wynagrodzeń sędziowskich założenia do takiego ukształtowania modelu kariery prawniczej, w którym najwyższą pozycję zajmowałby zawód sędziego (…), pozostaną czysto teoretyczne, gdyż z uwagi na obecny poziom tych wynagrodzeń zainteresowanie najlepszych przedstawicieli zawodem sędziego jest w zasadzie marginalne”.
Autorzy projektu powielają grzech główny obecnego systemu: zasadę obliczania wynagrodzenia zasadniczego od ustalanej corocznie kwoty bazowej. Co prawda jej wysokość ma być ustalana w przepisach u. s. p., a nie w ustawie budżetowej, ale ten zabieg niczego nie zmienia, oprócz podwyższenia sztucznie nadal określonej na poziomie 1866,78 zł kwoty bazowej. Projektodawcy, górnolotnie odnosząc się do pryncypiów ustrojowych związanych ze sprawowaniem wymiaru sprawiedliwości, zachowują dotychczasową filozofię ustalania wynagrodzeń sędziowskich w sposób arbitralny, w zależności od kaprysów władzy wykonawczej. Jest to myślenie krótkowzroczne, w dalszym ciągu naruszające zasadę trójpodziału władz i niezawisłości sędziowskiej oraz w istocie sprowadzające się do wyciszenia głośno, jak nigdy dotąd, artykułowanego niezadowolenia sędziów.
Zaproponowane zmiany nie dają sędziom żadnych gwarancji na ukształtowanie w przyszłości godnego poziomu ich płac w sposób przewidziany w art. 178 ust. 2 konstytucji. Ustalona w projekcie kwota bazowa ma być wprawdzie waloryzowana corocznie, ale tego rodzaju mechanizm podwyższania świadczeń jest skomplikowaną operacją, uzależnioną od wyniku negocjacji partnerów społecznych w ramach Trójstronnej Komisji do spraw Społeczno-Gospodarczych i woli politycznej rządzącej partii lub koalicji. Tym samym decyzja o wysokości tej waloryzacji pozostanie wyłącznie w rękach rządu, który ze względu na trudności budżetowe może określać ją na minimalnym poziomie lub nawet zawiesić, jak to już zresztą bywało. W efekcie za kilka lat wynagrodzenia sędziów znów realnie zmaleją, odstając znacznie od wzrostu płac w gospodarce narodowej powodując, ze względu na oczywiste wzburzenie środowiska, konieczność kolejnego sztucznego podniesienia wysokości kwoty bazowej albo zwiększenia mnożników w rozporządzeniu.
Racjonalny prawodawca, myślący kategoriami ustrojowymi i kierujący się dobrem wymiaru sprawiedliwości, powinien dążyć do uniknięcia powtórzenia się powyższego scenariusza i zdecydowanie zmienić przepisy pozwalające na instrumentalne manipulowanie wynagrodzeniami sędziów.