We wszystkich sądach w kraju ze względu na piątkową akcję protestacyjną sędziów zdjęto 60 wokand. Tylu sędziów – jak informuje Grzegorz Żurawski, rzecznik ministra sprawiedliwości – 30 maja skorzystało z tzw. urlopu na żądanie.
Ministerstwo wie, że protest polegający na tzw. dniu bez wokandy miał dużo większy zasięg niż owe 60 zdjętych wokand, ale nie potrafi podać, jak szeroki. – Niektóre posiedzenia wyznaczone wcześniej na 30 maja zostały przełożone na inne daty i albo już się odbyły, albo czekają na późniejszy termin.
Najwięcej niezadowolonych sędziów jest dziś w sądach rejonowych. Nic dziwnego – właśnie oni zarabiają najmniej (niewiele ponad 4 tys. zł). Kolejnym etapem ma być inna forma protestu, tzw. strajk włoski (rygorystyczne trzymanie się procedur i spowalnianie pracy). Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że jest on planowany na drugą połowę czerwca.
Swoje niezadowolenie sędziowie po raz pierwszy pokazali 31 marca. Wówczas jednak z urlopów na żądanie skorzystało zaledwie 1,5 proc. sędziów w całym kraju. Na niewielką skalę protestu wpływ miał wówczas apel Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia.