– Nie jest to najlepsze rozwiązanie, na pewno nie docelowe, ale wobec załamania się innych pomysłów i obietnic wydaje się najsensowniejsze i realne – powiedział „Rz” sędzia Sądu Najwyższego Stanisław Dąbrowski, przewodniczący Krajowej Rady Sądownictwa.
Zgodnie z projektem, dodatek miałby stanowić 100 proc. tzw. kwoty bazowej (od której liczy się zarobki sędziów – to ok. 1400 zł), i przysługiwałby wszystkim sędziom orzekającym po równo, niezależnie od szczebla. W sądzie apelacyjnym nie jest to dużo, ale dla sędziego sądu rejonowego zarabiającego ok. 4 tys. zł byłaby to już znacząca kwota – argumentuje sędzia. Przypomnijmy, że to młodzi sędziowie są najbardziej zniecierpliwieni: nie chcą już być zwodzeni obietnicami podwyżek. Uciekają się do protestów, np. dzień bez wokandy, publikują w Internecie krytyczne wystąpienia.
Dodatek nie przysługiwałby sędziom za okres zawieszenia w czynnościach, delegowania do pełnienia funkcji administracyjnych (np. w Ministerstwie Sprawiedliwości), na urlopie dla poratowania zdrowia czy za czas dłuższej nieobecności w pracy, wreszcie sędziom w stanie spoczynku. Ustawa miałaby wejść w życie 1 października 2008 r.
KRS podkreśla w uzasadnieniu projektu, że niezbędne jest nie tylko radykalne zwiększenie wynagrodzeń sędziowskich, ale też stworzenie mechanizmów prawnych zapewniających ich waloryzację proporcjonalnie do wzrostu zamożności społeczeństwa. Ma to być zmiana doraźna, do czasu wprowadzenia obiektywnych, przejrzystych mechanizmów kształtowania wynagrodzenia sędziów.
– Chodzi zwłaszcza o zatrzymanie młodych, by nie rzucali zawodu – konkluduje sędzia Marek Celej.