Problem jest poważny. Jeszcze w tym roku nowi asesorzy odbierali nominacje, a więc rozpoczęli trzyletni okres nabierania doświadczenia. Wiadomo już, że nie zdążą planowo ukończyć asesury. Pomysłów na ich dalsze losy jest kilka. Niezależnie od wyboru modelu kariery sędziowskiej ci, którzy skończą asesurę, będą mogli ubiegać się o najniższy szczebel. Co zrobić z tymi, którzy asesurę rozpoczęli, a już dziś wiadomo, że nie zdążą jej ukończyć?
W liście do ministra sprawiedliwości rzecznik pisze, że zwracają się do niego osoby, które mają za sobą mniej niż trzy lata asesury. Martwią się, co się z nimi stanie, gdy wejdzie w życie wyrok Trybunału Konstytucyjnego. Ten, przypomnijmy, w październiku zeszłego roku uznał, że orzekanie przez asesorów jest niezgodne z konstytucją. W efekcie w maju przyszłego roku (TK dał ustawodawcy 18 miesięcy na zmianę niekonstytucyjnych przepisów) asesorzy znikną z sal rozpraw.
Nie wiadomo jeszcze, kto ich zastąpi ani co stanie się z tymi, którzy do tego czasu nie ukończą asesury.
Janusz Kochanowski przypomina ministrowi Ćwiąkalskiemu, że tuż po wyroku TK projekt ustawy dotyczący systemu powoływania osób sprawujących władzę sądowniczą został ujęty w planie prac rządu na pierwsze sześć miesięcy 2008 r. (jako jeden z pilniejszych do załatwienia). Obiecywano także, że w maju przyjmie go rząd.
Rzecznik prosi więc ministra, aby poinformował go, czy obiecywany termin został dotrzymany. Równocześnie chce poznać ostateczny projekt ustawy.