„Faszyści pod sąd”, „Więcej sędziów takich jak Garzon” – skandowali w sobotę uczestnicy demonstracji na placu Puerta del Sol w Madrycie. Uczestniczyli w niej lewicowi politycy, artyści i bliscy ofiar wojny domowej po stronie republikanów.

Sto metrów dalej zebrali się członkowie ultraprawicowej Falangi, która zaskarżyła Garzona za złamanie ustawy o amnestii, przyjętej w 1977 roku, dwa lata po śmierci Francisca Franco (1892 – 1975). „Precz z socjalistami”, „Niech zostaną osądzone zbrodnie marksizmu!” – krzyczeli kontrmanifestanci.

W październiku 2008 r. Garzon wywołał w Hiszpanii burzę, ogłaszając, że osądzi „zbrodnie przeciwko ludzkości”, których dopuścił się reżim Franco. Chciał postawić w stan oskarżenia nie tylko nieżyjącego od ponad 30 lat generała, ale i 34 innych też nieżyjących frankistowskich urzędników z lat wojny domowej (1936 – 1939) i okresu powojennego – do 1955 r. Prokuratura natychmiast podważyła podstawy prawne śledztwa, stwierdzając, że sprawę domniemanych zbrodni zamknęła raz na zawsze amnestia. Miesiąc później sędzia sam się zresztą wycofał z kontrowersyjnego procesu. Hiszpański pisarz i publicysta Pio Moa tłumaczył „Rz”, że taki proces „był nie na rękę wielu ludziom na lewicy”, bo wyszłyby na jaw zbrodnie popełnione przez republikanów. – Rząd José Zapatero wskrzesza starą nienawiść. Wymyśla przy tym rzeczy absurdalne, na przykład kompletnie fałszywą liczbę 140 tysięcy zaginionych. Typowy przykład kłamstw komunistycznej propagandy. To tworzy w społeczeństwie głębokie podziały – ostrzegał.

Do procesu nie doszło, a Sąd Najwyższy ściga dziś Garzona za przekroczenie uprawnień. 55-letniemu sędziemu grozi 20 lat pozbawienia prawa do wykonywania zawodu. Krewni ofiar frankizmu są oburzeni. Nie dają za wygraną i wnoszą sprawy przeciw generałowi i jego współpracownikom do sądów poza Hiszpanią, m.in. w Argentynie i Niemczech. Solidarność z sędzią demonstrowali w sobotę uczestnicy manifestacji w Paryżu i Lizbonie.