W poniedziałek sędziowie protestowali m.in. przeciwko zbyt niskim wynagrodzeniom i ich zamrożeniu. Powoływali się przy tym na raport o wynagrodzeniach sędziów w Europie. Wynika z niego, że na początku kariery polski sędzia zarabia 15 189 euro rocznie. Za nami są tylko Rosja, Gruzja, Azerbejdżan, Albania, Bułgaria, Armenia i Mołdawia.
Okazuje się, że wynagrodzenia polskich sędziów nie są tak niskie, jak by się wydawało.
– Nie możemy przeliczać funtów, złotówek i euro i porównywać tych kwot, bo różna jest wartość pieniędzy. Bardziej miarodajne jest odniesienie wysokości pensji do średniej danego kraju – mówi Joanna Dębek z Ministerstwa Sprawiedliwości.
A tu wynagrodzenia polskich sędziów prezentują się dość dobrze. Z pensjami dwukrotnie wyższymi od średniej krajowej rozpoczynający karierę sędzia plasuje się w połowie stawki krajów UE. Za nami są takie państwa, jak Niemcy, Włochy, Hiszpania, Francja, Holandia czy kraje skandynawskie.
– Jeżeli poziom życia we Włoszech czy Francji jest dużo wyższy niż w Polsce, to przemnożenie średniej krajowej przez mniejszy iloczyn niż w Polsce spowoduje, że poziom życia włoskiego czy francuskiego sędziego będzie dużo wyższy niż polskiego – broni racji protestujących sędzia Barbara Godlewska-Michalak z Krajowej Rady Sądownictwa.