Reklama

Prowadzenie sprawy czasami kosztuje bardzo dużo

Najdroższe w procesie są wynagrodzenia biegłych oraz koszty adwokata. W wielu sprawach można się jednak bez nich obejść

Publikacja: 23.03.2013 08:40

Polskie sądy nie są zbyt oszczędne w procedowaniu. Średnio w co trzeciej sprawie korzystają z opinii ekspertów. Rocznie wymiar sprawiedliwości wydaje na ekspertyzy 250 mln zł.

Jeśli dodamy do tego koszty adwokatów z urzędu i pieniądze dla świadków, proces w drobnej sprawie może kosztować tysiące. I niestety bywa, że tak się dzieje. Wcale nierzadko. Przykłady?

Za tysiące o grosze

Najtańszy bez wątpienia jest proces przed e-sądem. Trwa krótko, nie wymaga dodatkowych dowodów, świadków. W ciągu miesiąca, dwóch można liczyć na finał postępowania.

Czasem jednak sądy wydają tysiące, by skazać za grosze. Tak było np. w niedawnym procesie Janusza Z. przed jednym z sądów rejonowych w stolicy. Mężczyzna był oskarżony o kradzież energii na kwotę 10 zł, a ostatecznie został skazany za kradzież prądu o wartości 70 gr. W tej sprawie powołano biegłego, przesłuchano świadków, odbyło się sześć rozpraw, zapłacono za obronę z urzędu – w sumie ponad 3 tys. zł.

Przykład kolejnej niegospodarności to sprawa z Krakowa. Skradzione przez starszą kobietę w sklepie masło kosztowało 4,20 zł, a koszty policyjnego postępowania, które w związku z tym prowadzono (i zresztą umorzono), wyniosły ok. 300 zł.

Reklama
Reklama

– Większość sędziów ma w swojej karierze proces o tzw. drobiazg – mówi sędzia Krzysztof Więcławski. Wspomina, że on sam prowadził kiedyś sprawę o kradzież dezodorantu o wartości kilkunastu złotych. Koszty procesu wyniosły ponad 200 zł.

Podobnie wygląda wycena spraw o skradzione batoniki, sanki czy bezwartościowy rower. Jeden z sądów przez ponad pół roku prowadził proces kilku narkomanów, którzy niemal codziennie przychodzili na kradzione śniadanie do osiedlowego sklepiku. Przed sądem pojawiło się 16 świadków i biegły z daktyloskopii. Koszt sięgnął 800 zł.

O 700 zł droższy był proces, który toczył się przed jednym z sądów rejonowych na Podkarpaciu. Powodem był fakt, że jeden ze współoskarżonych był cudzoziemcem. W każdej rozprawie musiał więc uczestniczyć tłumacz przysięgły. Przetłumaczenia wymagały też wszystkie dokumenty w sprawie. Każda z rozpraw zamiast czterech–pięciu godzin trwała dwa razy dłużej. Proces toczył się przez dwa lata, a podsądny odpowiadał za pobicie.

Zdarzają się jednak procesy o naprawdę wielkie pieniądze.

Najdroższe były gang i afery gospodarcze

Sprawa Jana R., ps. Kulawy, szefa jednego z najgroźniejszych gangów w Polsce, i 14 oskarżonych w Elblągu to jeden z najdroższych procesów, jakie do tej pory toczyły się w Polsce. Kosztował ok. 2 mln zł. Najwięcej pochłonęły wydatki związane z obroną oskarżonych prowadzoną z urzędu, zlecaniem opinii biegłych i opieką lekarską dla głównego oskarżonego.

Na miliony wyceniano też największe procesy gospodarcze, jakie toczyły się w Polsce. Chodzi o sprawy Art-B, FOZZ, Colloseum. Nic dziwnego, bo sądy korzystały w nich wielokrotnie z opinii ekspertów, a ci od spraw finansowych są szczególnie drodzy.

Reklama
Reklama

Na samo opracowanie każdej sprawy, która trafia do sądu, trzeba czasu i pieniędzy. Każdej z nich trzeba założyć akta (m.in. powszywać wszystkie dokumenty). Potem wpisuje się ją do papierowego repertorium i umieszcza w elektronicznej bazie (komputerowe repertorium).

Kolejny etap to przydzielenie sprawy sędziemu. Ten wybierany jest z listy. Sędzia musi przejrzeć akta i wyznaczyć termin (albo posiedzenia, albo rozprawy, a to zależy od tego, w jakim trybie sprawa się toczy). Potem trzeba jeszcze wysłać wezwania na rozprawę, i to nie tylko do podsądnego, ale także do wszystkich świadków w danej sprawie. W trakcie procesu sąd powołuje biegłych i przeprowadza inne dowody, np. konfrontacje.

– To wszystko musi kosztować – przekonuje Andrzej Rybak, karnista z Uniwersytetu Łódzkiego. Dodaje jednak, że sądy czasami powołują biegłych na wyrost.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki

a.lukaszewicz@rp.pl

Polskie sądy nie są zbyt oszczędne w procedowaniu. Średnio w co trzeciej sprawie korzystają z opinii ekspertów. Rocznie wymiar sprawiedliwości wydaje na ekspertyzy 250 mln zł.

Jeśli dodamy do tego koszty adwokatów z urzędu i pieniądze dla świadków, proces w drobnej sprawie może kosztować tysiące. I niestety bywa, że tak się dzieje. Wcale nierzadko. Przykłady?

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Reklama
Prawo rodzinne
Sąd Najwyższy wydał ważny wyrok dla konkubentów. Muszą się rozliczyć jak po rozwodzie
Dobra osobiste
Wypadek na A1. Sąd zdecydował ws. pozwów rodziny Sebastiana M.
Prawo pracy
Prawnik ostrzega: nadchodzi rewolucja w traktowaniu samozatrudnionych
Podatki
Skarbówka ostrzega uczniów i studentów przed takim „dorabianiem"
Sądy i trybunały
Wyrok TSUE to nie jest opcja atomowa, ale chaos w sądach i tak spotęguje
Reklama
Reklama