Domagalski: Rzucanie tortem nie wzruszy Temidy

Rzucenie tortem w sędzię decydującą, czy zawiesić proces gen. Kiszczaka za przyczynienie się do śmierci górników kopalni „Wujek", upodabnia korytarz sądowy do opery mydlanej i rzuca cień na to czego domagają się protestujący. A domagają się przecież rzeczy szlachetnej – sprawiedliwości.

Publikacja: 06.06.2013 08:01

Marek Domagalski

Marek Domagalski

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompala Waldemar Kompala

Wymiar sprawiedliwości przy rozliczaniu funkcjonariuszy Peerelu mocno szwankuje, czy jednak rzucanie tortem z bitą śmietaną uwrażliwi sądownictwo na ten problem?

Demonstracje w sądzie

W Polsce sprzeciw wobec władzy, także sędziowskiej, demonstruje się na wiele sposobów. Tysiące osób protestowało gdy Sąd Najwyższy zatwierdzał pierwszy wybór Aleksandra Kwaśniewskiego na prezydenta, dziesiątki protestowały gdy sąd oddalał pozew ks. Zdzisława Peszkowskiego w obronie dobrego imienia papieża Jana Pawła II. Były protesty przy ogłaszaniu wyroków uniewinniających milicjantów oskarżonych o zamordowanie Grzegorza Przemyka czy strzelających do górników "Wujka".

To w tym procesie ukarano przed rokiem Adama Słomkę, kiedyś bardziej znanego działacza, na dwa tygodnie aresztu, za utrudnianie ogłoszenia wyroku na Kiszczaka. Kara jak widać nie była skuteczna, gdyż w środę, gdy sędzia ogłosiła, że przesłuchanie biegłych psychiatrów, którzy uznali, że zdrowie Kiszczaka nie pozwala na dalsze sądzenie go, odbędzie się, jak mówi kodeks, przy drzwiach zamkniętych, mężczyzna z grupy Słomki (ponoć internowany w stanie wojennym działacz „Solidarności") rzucił tortem w wychodzącą z sali sędzię.

Rzeczniczka SO powiedziała, że zabezpieczono nagranie incydentu i będzie on wyjaśniany.

Siła emocji

Publiczność sądowa jest mniej więcej taka jak społeczeństwo, tylko bardziej poddenerwowana, przychodzi tam przecież z jakichś powodów, czasem osobistych innym razem obywatelskich czy politycznych. Za zamkniętymi drzwiami, w sprawach rodzinnych, rozwodowych też pewnie nie brakuje emocji. Sędziowie o tym wiedzą i chociaż dysponują narzędziami dyscyplinującymi (za naruszenie powagi lub ubliżenie sądowi mogą ukarać grzywną do 10 tys. zł lub aresztem do 14 dni), sięgają po środki porządkowe ostrożnie. Dobrze wiedzą, że rozprawa to także teatr, raz dramatyczny innym razem komedia. Czy zatem rzucający tortem dopuścił się jakiegoś świętokradztwa?

Adwokaci są dość rygorystyczni: - Znieważenie lub naruszenie nietykalności nie może być lekceważone, bo to nie kpina lub żart, ale atak na Rzeczpospolitą, którą w takim miejscu reprezentuje sędzia – uważa mec. Andrzej Michałowski. - W sądach generalnie jest zbyt dużo nabożeństwa niezrozumiałego dla obywateli, ale czym innym jest jego kontestowanie, czymś innym zaś popełnienie przestępstwa. W ostatnich latach zbyt wiele osób ma problem z wyznaczeniem granicy.

Niewątpliwie mamy do czynienia z ciężką obrazą sądu – mówi z kolei adwokat Jerzy Naumann. - Poza oczywistym niesmakiem i sprzeciwem wobec podobnych zachowań, od strony karnej w grę wchodzi naruszenie nietykalności funkcjonariusza (art. 222 par. 1 Kodeksu karnego), za które można przesiedzieć w więzieniu do 3 lat . Łagodniejsze potraktowanie mogłoby nastąpić przy kwalifikacji z art. 226 par. 1 kk, a więc znieważenia funkcjonariusza (kara do 1 roku więzienia), ale byłoby to naginanie prawa. Ten drugi instrument wymagałby uznania szczególnego „narzędzia" jakim był tort, tak jak przysłowiowe zgniłe pomidory, kojarzące się z okazaniem dezaprobaty w wyjątkowo chamski sposób. Natomiast właśnie dlatego, że tortu w żaden sposób nie da się uznać za narzędzie niebezpieczne, to tego wybryku nie da się zakwalifikować jako czynnej napaści na funkcjonariusza (art. 233 par. 1 kk).

Powaga nacisku

Łagodniej na zdarzenie patrzy Marcin Łochowski, sędzia cywilny z Sądu Okręgowego Warszawa-Praga: - Nie ma wątpliwości, że rozprawa to trochę teatr, są jednak granice akceptowalnych zachowań, wyznaczanych nie tylko przez prawo, ale także ogólne normy kulturalnego zachowania w sytuacjach oficjalnych. Rzucenie tortem w sędziego nie jest przyjętą w krajach demokratycznych formą „nacisku" na sędziów. Z pewnością zasługuje na karę porządkową, która w takim wypadku powinna wystarczyć.

Podobnego zdania jest dr. Piotr Kładoczny, karnista z Wydziału Prawa Uniwersytetu Warszawskiego: - Wydaje się, że sprawcy incydentu chodziło o demonstrację, a nie napaść na sędziego, dlatego postępowanie porządkowe wobec niego powinno wystarczyć. Skorzystanie natomiast ze środków karnych mogłoby zostać odczytane jako zemsta ze strony sądu.

Ten incydent powinien być jednak także lekcją dla demonstrujących w sądach. Nie mam wątpliwości, że demonstracje tam będą, a gdyby nawet komuś przyszło do głowy zupełnie je z gmachów sądów usunąć, to będą pod sądami. Bo tam gdzie chodzi o niesprawiedliwość, zawsze będą emocje. Rzecz w tym, żeby je przekuć na sprawiedliwość. Sądy dość często są świadkiem tragedii i niesprawiedliwości, przychodzą tam sieroty, osoby z odciętymi w wypadkach nogami, ofiary błędów lekarskich, i chociaż najczęściej milczą ich krzywda tak „krzyczy", że nawet sędziom trudno ukryć emocje. Zwykle ich demonstracje są jednak milczące, ale zawsze poważne. Obawiam się, że w rzucaniu tortem nie ma tej powagi, obawiam się, że raczej przypomina mydlaną operę, niż głód sprawiedliwości.

Wymiar sprawiedliwości przy rozliczaniu funkcjonariuszy Peerelu mocno szwankuje, czy jednak rzucanie tortem z bitą śmietaną uwrażliwi sądownictwo na ten problem?

Demonstracje w sądzie

Pozostało 97% artykułu
W sądzie i w urzędzie
Czterolatek miał zapłacić zaległy czynsz. Sąd nie doczytał, w jakim jest wieku
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Spadki i darowizny
Podział spadku po rodzicach. Kto ma prawo do majątku po zmarłych?
W sądzie i w urzędzie
Już za trzy tygodnie list polecony z urzędu przyjdzie on-line
Zdrowie
Ważne zmiany w zasadach wystawiania recept. Pacjenci mają powody do radości
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Sądy i trybunały
Bogdan Święczkowski nowym prezesem TK. "Ewidentna wada formalna"