Ministerstwo Sprawiedliwości ujawniło dane pokazujące, jak reorganizacja sądów wpłynęła na czas postępowań. Z administracyjnej mapy sądownictwa 1 stycznia 2013 r. zniknęło 79 najmniejszych sądów rejonowych. Zamiast nich utworzono wydziały zamiejscowe większych jednostek. Reforma Jarosława Gowina miała usprawnić funkcjonowanie sądownictwa. Tymczasem w każdej kategorii spraw (cywilne, karne, rodzinne) wyniki po roku jej działania są gorsze.
Czas postępowań najbardziej wydłużył się w sprawach cywilnych, np. rozwodowych. W 52 sądach trwały dłużej, a zaledwie w 21 krócej niż w 2012 r. Przykład? Sąd Rejonowy w Głubczycach w 2012 r. cywilną sprawę rodzinną załatwiał w 3,6 miesiąca, a w 2013 r. potrzebował na nią już 4,5 miesiąca. Kolejne przykłady: Sąd Rejonowy w Ostrzeszowie potrzebował w 2013 r. dziesięciu miesięcy na załatwienie sprawy cywilnej (w 2012 r. wystarczyło mu 5,7 miesiąca). Podobnie w Wąbrzeźnie: w 2013 r. sąd potrzebował 6,8 miesiąca (rok wcześniej o połowę mniej).
Środowisko nie kryje satysfakcji: sędziowie mówią, że spodziewali się takiego efektu.
Bez entuzjazmu
Danymi nie jest też zaskoczony Jarosław Gowin, były minister sprawiedliwości, który reformę wdrażał. Jego zdaniem sprawy karne ma szansę przyspieszyć dopiero kontradyktoryjny proces, a na niego trzeba poczekać.
– Na wyniki reszty też trzeba poczekać – uważa. – Środowisko sabotowało reformę. To jej nie pomogło – twierdzi Gowin.