Wpłynęło ich ponad 81 tys., najwięcej do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie.
Jedna trzecia dotyczyła podatków. Dalej spraw budowlanych, drogowych i transportowych, zagospodarowania przestrzennego. Sądy wojewódzkie załatwiły też ponad 5,7 tys. skarg na bezczynność i przewlekłość postępowania. Najwięcej grzywien za przewlekanie – siedem po 5 tys. zł – wymierzono ministrowi kultury i dziedzictwa narodowego, najwyższą – 35 tys. zł – Samorządowemu Kolegium Odwoławczemu w Warszawie, przeciążonemu odwołaniami od opłat za użytkowanie wieczyste.
– Więcej skarg to większe obciążenie sędziów, ale też dowód, że ludzie chcą korzystać z ochrony sądów – powiedział prof. Roman Hauser, prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego, informując podczas Zgromadzenia Ogólnego Sędziów NSA o działalności sądów administracyjnych w 2013 r.
Skarżą się bowiem głównie osoby fizyczne, chociaż przybywa skarg osób prawnych. W wojewódzkich sądach administracyjnych połowa skarg czeka na rozpatrzenie poniżej pół roku, a tylko 15 proc. sześć–osiem miesięcy. Na te 15 proc. złożyły się m.in. zawieszone postępowania w oczekiwaniu na rozstrzygnięcia Trybunału Konstytucyjnego w sprawach gier hazardowych oraz dochodów z nieujawnionych źródeł. Coraz częściej też do sporów między obywatelami a organami administracji, głównie w sprawach budowlanych oraz planowania przestrzennego, przystępują np. organizacje społeczne czy sąsiedzi, którym zależy na opóźnieniu decyzji.
Znacznie dłużej trzeba czekać w NSA. W minionym roku załatwił około 13,5 tys. skarg kasacyjnych, ale było to tylko 41 proc. do rozpatrzenia. Średni czas oczekiwania wydłużył się do 14–15 miesięcy. Przy stale rosnącej liczbie skarg kasacyjnych nie wydaje się możliwe jego skrócenie bez zmian legislacyjnych.