Według propozycji adwokatów godziny wskazane na wezwaniu do sądu uwzględnić mają przypuszczalny czas trwania wcześniejszych rozpraw z wokandy, możliwości dojazdu do sądu osób zamieszkałych poza siedzibą sądu, i w miarę możliwości uzasadnione wnioski stron oraz ich pełnomocników, że np. muszą dojechać do Warszawy z Poznania, a jest akurat remont linii kolejowej.
Raczej plusy
Ponadto proponują, aby w razie siły wyższej (np. śnieżycy) czy innego nagłego zdarzenia losowego uniemożliwiającego rozpoznanie sprawy rozprawa została odroczona, jeżeli nie będzie możliwe jej rozpoczęcie w czasie zaplanowanym. Chodzi o to, by np. w przypadku alarmu bombowego strony nie oczekiwały nieokreślony czas na zakończenie czynności służb ratunkowych.
Rozprawa powinna być odroczona, jeżeli opóźnienie z innych przyczyn, związanych np. ze złą organizacją sądu, przekroczy godzinę, chyba że strony, które się stawiły, chcą ją prowadzić. – To dobry pomysł, zwłaszcza dla wzywanych na rozprawy – ocenia Marcin Łochowski, sędzia z Sądu Apelacyjnego w Warszawie. – Jest też wykonalny, wymagałby oczywiście przewidywania, ile czasu zajmą zaplanowane czynności (nie można np. dla pięciu świadków przewidzieć pół godziny), ale też odpowiedniego zapasu czasu, ale to kwestia nie tyle prawa, ile organizacji.
– Postulat adwokatów podoba mi się. Czas uczestników rozpraw, stron i świadków, ale też pełnomocników trzeba szanować – ocenia Łukasz Piebiak, wiceminister sprawiedliwości. – Wymagać to będzie większego wysiłku, zastanowienia przy układaniu wokandy, wyznaczaniu rozpraw, ale racjonalność w organizacji pracy sądów jest naszym priorytetem. Trzeba się natomiast zastanowić, czy nie złagodzić sztywnych zasad odraczania rozpraw, które nie mogą się odbyć w wyznaczonym terminie, bo to może przedłużać proces. Kiedy np. ma zeznawać świadek wezwany z zagranicy, to lepiej poczekać nawet dwie godziny na przeszukanie sądu po alarmie bombowym, niż rozprawę odraczać.
Opinia dla „Rzeczpospolitej"
Marek Celej, sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie
Proponowane rygory wyznaczania i określania czasu trwania rozpraw mogą wyzwolić nie tylko u sędziów, ale i u pełnomocników większą staranność ich prowadzenia, w szczególności przesłuchiwania świadków. Co ciekawe, może być to nawet łatwiejsze w sprawach karnych. W sprawie karnej sędzia wie bowiem przynajmniej w zarysie, z akt prokuratorskich, co świadek ma do powiedzenia i jakie znaczenie mają jego zeznania, a w sprawie cywilnej jest to często niewiadoma. Trudno dokładniej przewidzieć czas przesłuchania. Na pewno jest jednak miejsce na staranniejsze planowanie rozpraw i oszczędzenie czasu ich uczestników.