Rz: Panie prezesie, kieruje pan jedną z największych apelacji w kraju. Wiąże się to z jakimiś szczególnymi problemami?
Jacek Grela: Jak trafnie pani zauważyła, apelacja gdańska jest jedną z największych. Proszę zwrócić uwagę na jej zasięg terytorialny, od Sądu Rejonowego w Słupsku na północnym zachodzie po Sąd Rejonowy we Włocławku na południowym wschodzie (odległość około 330 km) i jednocześnie od Sądu Rejonowego w Braniewie na północnym wschodzie po Sąd Rejonowy w Mogilnie na południowym zachodzie (odległość około 300 km). Apelacja gdańska składa się z sześciu sądów okręgowych i aż 42 sądów rejonowych oraz oczywiście z Sądu Apelacyjnego w Gdańsku. Suma wszystkich etatów w tych sądach wynosi blisko 6854, w tym sędziowskich 1277 i asesorskich 47. Z pewnością przytoczone dane świadczą o wielkości naszej apelacji. Z natury rzeczy im większy zakład pracy, tym więcej różnych problemów. Jednocześnie liczba sądów i sędziów przekłada się na liczbę rozpoznawanych spraw oraz osób uczestniczących w postępowaniach. Z tym z kolei wiążą się nie tylko problemy ściśle orzecznicze, ale i te, które wynikają z różnorodnych skarg i wniosków w obrębie tzw. działalności administracyjnej sądów.
Czy jest jakiś szczególny rodzaj spraw załatwianych w gdańskich sądach?
Niektóre okręgi sądowe w Polsce poza powszechną materią orzeczniczą zajmują się wysublimowanymi dziedzinami prawa. Wystarczy wskazać sądownictwo śląskie zajmujące się szeroko rozumianymi sprawami górniczymi. Podobnie jest w apelacji gdańskiej. Bliskość morza sprawiła, że rozpatrywane są tu sprawy związane z szeroko pojętym prawem morskim. Przy Sądzie Okręgowym w Gdańsku funkcjonuje Izba Morska oraz Odwoławcza Izba Morska. Sądy cywilne orzekają m.in. o specyficznej formie zabezpieczenia w postaci aresztu statku, rozstrzygane są także spory wynikające z nietypowych kontraktów, jak choćby z umowy holowniczej.
Na czym polega kierowanie sądem apelacyjnym? To przecież nie tylko jeden sąd...