Właśnie. Tu warto przypomnieć, że krakowskie Muzeum Narodowe rozpoczęło budowanie kolekcji właśnie od pozyskiwania dzieł średniowiecznej sztuki cechowej. Działo się tak m.in. dlatego, że jego pierwszym dyrektorem był Władysław Łuszczkiewicz – malarz, profesor w ówczesnej Szkole Sztuk Pięknych, ale także znakomity historyk sztuki, chociaż ta dyscyplina wtedy dopiero raczkowała. Był świetnym znawcą sztuki średniowiecznej. Dbał o pozyskiwanie całych ołtarzy, tryptyków, dyptyków, pojedynczych rzeźb. Zlecał także – był to taki ówczesny zwyczaj – wykonywanie gipsowych kopii detali rzeźby architektonicznej. Łuszczkiewicz chciał, zacytuję teraz pierwszy statut muzeum z roku 1883, „przedstawić sztukę polską na różnych okazach w całym jej historycznym rozwoju”. Miała powstać dydaktyczna opowieść o rozwoju sztuki polskiej, a kopie były znaczącym tej opowieści uzupełnieniem.
Oddział w pałacu Erazma Ciołka jest nowy, ale wiele obiektów to bardzo dobrze znane w Polsce dzieła. Wystarczy wymienić choćby Madonnę z Krużlowej.
Oczywiście. Nasze muzeum, utworzone w 1879 roku, pierwszą siedzibę miało w połowie piętra Sukiennic – drugą połowę zajmowało Towarzystwo Przyjaciół Sztuk Pięknych. Pierwsze wystawy organizowano właśnie w Sukiennicach. Obiekty pozyskiwane z kościołów, w których ich nie chciano, pokazywano na wystawach zwanych wtedy retrospektywnymi. Od lat 80. XIX wieku – obok dzieł sztuki z kościołów rzymskokatolickich – przedmiotem zainteresowania krakowskich muzealników była też tzw. sztuka ruska. Dziś nazywamy ją po prostu sztuką cerkiewną. W pałacu Ciołka udostępnione będą dwie galerie: na parterze – sztuki cerkiewnej, a na pierwszym piętrze – sztuki średniowiecznej, renesansowej, nowożytnej.
Jakie były dzieje tych kolekcji?
Sztuka dawnej Polski wystawiana była od początku istnienia muzeum, już w Sukiennicach. Potem przez długi czas gościła w Kamienicy Szołayskich. Właśnie tam przez wiele lat chodziło się oglądać słynną Madonnę z Krużlowej. W latach 80. rozpoczęto remont Kamienicy Szołayskich, niestety bardzo się przedłużający. Ówczesny dyrektor Tadeusz Chruścicki wszedł więc w przyjacielskie porozumienie z dyrekcją Zamku Królewskiego na Wawelu, gdzie przez dziesięć lat eksponowane były najlepsze obiekty z tej wspaniałej kolekcji. Bardzo się cieszymy, że nie zniknęły całkowicie ze świadomości społecznej, chociaż – prawdę powiedziawszy – w powszechnym obiegu raczej nie funkcjonowały. Natomiast galeria sztuki cerkiewnej to rzeczywiście specjalny powód do radości. Jeszcze w XIX wieku sztuka cerkiewna była pokazywana w Sukiennicach, potem już nie. Oczywiście prezentowano ją na różnego rodzaju wystawach, także za granicą. Nigdy natomiast nie funkcjonowała odrębna stała ekspozycja naszego zbioru ikon, a na pewno jest on takiej wystawy wart. Współistnienie tych dwóch galerii „w jednym domu” jest – wbrew pozorom – historyczną prawidłowością. Dawniej nie dzielono sztuki na polską i ruską. Ja uważam, że jest to słuszne. I dlatego sztukę wystawianą teraz w Pałacu Biskupa Erazma Ciołka można nazwać ogólnie sztuką Rzeczypospolitej Obojga Narodów.
rozmawiała Justyna Nowicka