Podpisuje się skrótem KaeRel lub KRL. Jeden z tomików zaludnił „Kaerelkami i innymi takimi” (2006). Ciekawe, czy świadomie nawiązał do piosenki Jana Pietrzaka, który dawno, dawno temu planował z dziewczyną z PRL-u potomstwo w postaci „małych peerelek”?
Karol Kalinowski (ur. 1982) łączy baśnie ze współczesnymi realiami. Szczególnie interesują go Jaćwingowie i ich podania. Tytułowa „Łauma” to w tradycji Bałtów paskudna wiedźma polująca na dzieciaki. Ale nie wszystkie wydarzenia opowiedziane w tomiku są tworami fantazji. W fabule autor przemycił też własne doświadczenia. Bohaterką opowiadania jest kilkuletnia Dorotka; ma ojca rysownika i mamę bibliotekarkę. Elementy wzięte z biografii Kalinowskiego, komiksiarza, prowadzącego warsztaty graficzne dla suwalskich maluchów.
Ten magister sztuki z jaćwieskimi korzeniami (po kądzieli, co podobno się nie liczy) ma własny, rozpoznawalny styl. Pełen temperamentu, oryginalnie stylizowany rysunek, daleko od kiczu. Akcja przejrzysta, lokalna tradycja kultywowana, problemy typu nieprzystosowanie w nowym środowisku – zaznaczone. Wzmiankowany nawet pracoholizm i jego uboczne skutki, czyli depresja oraz emocjonalne ubytki w rodzinie. Dla odbiorcy wychowanego na prostych lekturach – wystarczy.
Jednak czegoś mi brakuje. Finezji w dialogach, lekkości, humoru. Dorotka wydaje się rówieśniczką słynnego Mikołajka, który choć skończył pięćdziesiątkę, wciąż patrzy na świat z rozbrajającą naiwnością. Dziewczynka z KaeRelu także bierze wszystko za dobrą monetę. Wierzy dorosłym i duchom. Cytuje starych, nie rozumiejąc dwuznaczności ani aluzji. Ale brak jej wdzięku francuskiego kolegi. Komentarze Dorotki nie śmieszą.
A były szanse na komiczne obrazki rodzajowe. Oto tata panny (jak pamiętamy, plastyk) zabiera się za remont domu. Z pomocą równie utalentowanego kumpla. Jak to amatorzy, grzebią się, gubią, nawalają. Jak to postrzega mała? „Tata próbował ogarnąć drewutnię, która miała chyba w jakiś magiczny sposób przemienić się w garaż. A kolega badał i kontemplował ludowy design”.