A przecież Alfred Lenica był również wybitnym artystą, cenionym na arenie międzynarodowej. Jako jedyny Polak otrzymał zaproszenie do stworzenia malowidła ściennego w siedzibie ONZ w Genewie i w 1960 roku namalował tam wielkoformatowe „Trzy żywioły".
O Alfredzie Lenicy mówiono, że „pierwszą połowę życia przegrał na skrzypcach", bo karierę zaczynał jako muzyk, a malarstwo studiował poza Akademią. Miał już około czterdziestki, gdy podczas wojny wraz z rodziną znalazł się w Krakowie. Tu dzięki przyjaźni z malarzem Jerzym Kujawskim wszedł w krąg krakowskiej awangardy skupionej wokół Tadeusza Kantora i to był punkt zwrotny w jego życiu. Od tej pory zaczął intensywne malarskie eksperymenty.
Gdy po wojnie przeniósł się do Poznania założył awangardową grupę artystyczną 4F+R (farba, forma, fantastyka, faktura + realizm), w której kontynuował poszukiwania nowych środków malarskiej ekspresji.
W 1948 r. brał udział w I Wystawie Sztuki Nowoczesnej w Krakowie jako pionier malarstwa materii, taszyzmu i informelu, czyli sztuki abstrakcyjnej, opartej na grze barwnych plam i energii spontanicznego gestu. Podejmując awangardowe eksperymenty wypracował własny styl. Płótna pokrywał warstwami farby w różnych kolorach i wylewał na nie puszki z czarnymi i białymi lakierami, pozwalając im spływać swobodnie po powierzchni, co przypominało metodę słynnego amerykańskiego ekspresyjnego abstrakcjonisty Jacksona Pollocka. Z tą różnicą, że w obrazach Lenicy pobrzmiewa także echo surrealizmu.