– Kiedy przed dwoma laty dobiegła końca moja praca nad stacjami drogi krzyżowej, proboszcz parafii ks. Tadeusz Wojdat uznał, że dopełnieniem projektu powinien być obraz dotyczący wniebowstąpienia – powiedział "Rz" Franciszek Maśluszczak. – Pomyślałem, że trzeba wpisać tę historię w pejzaż Ursynowa i w dzieje tego kościoła, tak bliskiego wielu ludziom.
W Tryptyku Ursynowskim centralne miejsce zajmuje postać Chrystusa wstępującego do nieba. Jest niemal naturalnej wielkości, ma twarz pogodną, pochyloną w kierunku widza.
– Na obrazie Chrystus, opuszczając ziemię, przygląda się swemu życiu. W geście błogosławieństwa, zapamiętanym przez nas u Jana Pawła II, żegna się z ludźmi – mówi artysta. – Zbawiciel dodaje nam otuchy, bo nasz żywot nie kończy się na ziemskim bytowaniu.
Maśluszczak przyznaje, że malując tryptyk, odwoływał się nie tylko do wiedzy, ale też do własnej wyobraźni i intuicji.
– Chrystus na moim obrazie nie ma białych szat, bo znaleziono je w jego grobie. Ubrany jest w szaty wibrujące, kolorowe. Nadają one dynamikę postaci.