Fotografia June Newton wychodzi z cienia

Pierwsza retrospektywa June Newton, wdowy po jednym z najsłynniejszych fotografów XX wieku

Aktualizacja: 16.09.2010 17:04 Publikacja: 14.09.2010 19:30

Zdjęcia dla magazynu mody "Depeche Mode" z 1971 roku

Zdjęcia dla magazynu mody "Depeche Mode" z 1971 roku

Foto: AFP

[i]Korespondencja z Berlina[/i]

Helmuta Newtona zna cały świat – ona do tej pory funkcjonowała jako jego dobra żona. Dopiero sześć lat po śmierci męża June Newton, de domo Brunell, lat 87, pokazała pazur. Jej wystawa w Helmut Newton Foundation, części berlińskiego Muzeum Fotografii, jest odkryciem.

[wyimek][link=http://www.helmutnewton.com/current_exhibitions/alicesprings/gallery.html#4]Zobacz fotografie[/link][/wyimek]

Miała, ma talent. Oraz wystarczająco dużo taktu (a może instynktu samozachowawczego), by nie konkurować z małżonkiem.

[srodtytul]Żona swego męża [/srodtytul]

Teraz też występuje z pozycji strażniczki i propagatorki jego nieśmiertelnych dokonań. Helmut jest na wystawie obecny. W najbardziej prywatnej części pokazu widzimy go w akcji, podczas sesji fotograficznych, kiedy jak demiurg manipuluje modelkami-marionetkami. A wierna June, niewidoczna na fotach, rejestruje spektakl.

Miała 25 lat, gdy wyszła za przystojnego niemieckiego Żyda, który schronił się w australijskiej armii przed europejskim koszmarem. Dała się uwieść jego urokowi i porwać artystycznej pasji. Czekała 22 lata, zanim uznał ją za zdolną pojąć zasady "myślenia obiektywem". Dopiero w 1970 roku pan mąż, zmiękczony gorączką i influencą, zechciał podzielić się z nią podstawami fotograficznego warsztatu. W tym samym roku June zadebiutowała jako fotografka reklamowa.

[srodtytul]Depesze o modzie [/srodtytul]

Urodzona w Melbourne jako nick wybrała nazwę miasta w centralnej Australii. W 1971 roku jako Alice Springs rozpoczęła współpracę z awangardowym fryzjerem Jean-Louis Davidem oraz z francuskim magazynem mody "Dépeche Mode" (tak, tak, to od niego wzięła nazwę muzyczna formacja z Essex).

Wystawa w Berlinie pokazuje debiutancki okres działalności June. W przeciwieństwie do Helmuta, nadającego kobietom wygląd ponadczasowych seks-robotów, lansowała zwyczajne kobietki.

Ciekawe – kiedy dziś patrzę na te zdjęcia, prace June wydają mi się bliższe współczesnym fashion-kreacjom, imitującym "podglądane" życie, niż lodowato władcze piękności Newtona. U pani Newton chude, trochę chłopięce, wielkookie panny zachowują się po dziewczęcemu. Olewają konwenanse. Z wdziękiem i nonszalancją zgrywają się na dorosłość.

Jedna z dziewczyn, odziana w dzianinową mini, ćwiczy słynny numer Marilyn Monroe z podwianą sukienką nad wentylacją metra. Nie bardzo jej to wychodzi – spódnica za wąska, za krótka, za sztywna. Ale podlotek przymierzający się do roli ideału kobiety, za jaką uchodziła MM, jest tyleż uroczy, co rozbrajający. June vel Alice z genialnym instynktem wyczuła, że niewinność (choćby fingowana) może być znakomitym chwytem marketingowym.

[srodtytul]Sławy jako modele [/srodtytul]

Lata 80. w twórczości Alice Springs mają już inny charakter. Portretuje. Pozują jej największe sławy z różnych dziedzin kultury. Konwencja wytworno-oficjalna. Na pozór żadnych niespodzianek. A jednak. Miałam dziwne wrażenie, że właśnie te inscenizowane kadry są bardziej demaskatorskie niż przypadkowe ujęcia. Modele starają się wyglądać wedle własnych wyobrażeń o sobie. June to akceptuje, podąża za koncepcjami swych bohaterów.

I oto paradne, wręcz pompierskie konterfekty niespodziewanie ujawniają skrywane kompleksy, mankamenty czy frustracje pozujących. Jedna z serii dotyczy świata mody. Tym razem przed obiektywem – projektanci. Wystylizowani, wypindrzeni do przesady. Najbardziej naturalni okazują się garniturowiec Yves Saint-Laurent z pieskiem i Jean-Charles de Castelbajac z… matką.

Galerię malowniczych typów dopełniają twarze tych, którzy na co dzień ukrywają się za słowem bądź obrazem. Ptasi, drapieżny Christopher Isherwood, jakoś nie wzbudzający sympatii. Przeciwnie, wielkooki Richard Avedon (największy konkurent Newtona) – ten zdaje się dostrzegać i rozumieć więcej niż przeciętny człowiek.

Przystojny jak aktor Gerhard Richter (artystyczna extraliga) z kokieteryjnie zamotanym szalikiem. Kobiet w tym towarzystwie niewiele – ale jeśli już, to wspaniałe. Jest Niki de Saint-Phalle o wyrazistej, intelektualnej urodzie; Charlotte Rampling, chłodna i zmysłowa.

A dalej – cała seria najpiękniejszych matek amerykańskiego kina, pozujących z dziećmi jak z rekwizytami. Antysentymenalne, antymacierzyńskie spojrzenie. Bo gwiazdy nieraz robią sobie potomstwo z marketingowych pobudek. June to zauważyła i niecnie obnażyła. Po berlińskiej retrospektywie Alice Springs wiem o niej dużo. To kobieta błyskotliwa, lecz kamuflująca swe możliwości. Mistrzyni dyskrecji i dyplomacji. Pewnie dlatego trzymała rozbuchanego erotycznie Helmuta Newtona na wodzy.

Wystawa czynna do 30 grudnia

[i]Korespondencja z Berlina[/i]

Helmuta Newtona zna cały świat – ona do tej pory funkcjonowała jako jego dobra żona. Dopiero sześć lat po śmierci męża June Newton, de domo Brunell, lat 87, pokazała pazur. Jej wystawa w Helmut Newton Foundation, części berlińskiego Muzeum Fotografii, jest odkryciem.

Pozostało 93% artykułu
Rzeźba
Ai Weiwei w Parku Rzeźby na Bródnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Rzeźba
Ponad dwadzieścia XVIII-wiecznych rzeźb. To wszystko do zobaczenia na Wawelu
Rzeźba
Lwowska rzeźba rokokowa: arcydzieła z muzeów Ukrainy na Wawelu
Sztuka
Omenaa Mensah i polskie artystki tworzą nowy rozdział Biennale na Malcie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Rzeźba
Rzeźby, które przeczą prawom grawitacji. Wystawa w Centrum Olimpijskim PKOl