Tytuł pokazu „Świat nie przedstawiony" nawiązuje do książki-manifestu z 1974 roku Juliana Kornahausera i Adama Zagajewskiego, przedstawicieli Nowej Fali. Jej autorzy wzywali artystów do zainteresowania otaczającym światem - zdarcia zafałszowań i ujawnienia prawdy o zniewoleniu. Ich bunt i kontestacja odnosiły się do czasów PRL-u. Pokaz w Centrum Sztuki Współczesnej przedstawia, jak informuje podtytuł, „Dokumenty polskiej transformacji po 1989 roku". Dowodzi, że od tego czasu zyskaliśmy wielu twórców „zaangażowanych". Najdobitniej ujawnia to fotografia. Autorami prezentowanych zdjęć są fotograficy różnych generacji. Świetnie znani obok wartych odkrycia. Zestawienie ich prac tworzy pasjonujący obraz przemian. Wielką panoramę politycznych, ekonomicznych i kulturowo-społecznych przeobrażeń.
Anna Beata Bohdziewicz prezentuje nową wersję „Fotodziennika". Kiedyś układała zdjęcia chronologicznie, teraz je miesza, tłumacząc, że w jej odczuciu „sznurek czasu się rozerwał". Wszystko się zapętliło. Teraźniejszości jakby nie ma, bo wszystko dzieje się za szybko. Zdarzenia współczesne wywołują silne poczucie deja vu. Przeszłość nie do końca minęła, trwa w nas. Przyszłość wydaje się nieprzewidywalna.
Bohdziewicz konfrontuje portrety prezydentów, uchwycone w rożnym czasie: tańczącego Vaclava Havla w polskiej ambasadzie, triumfującego Lecha Wałęsę i Bronisław Komorowskiego. Zderza wydarzenia przeszłe i najnowsze: puste sklepy w upadającym socjalizmie i agresywną reklamę neokapitalizmu, katastrofę smoleńską i manifestacje przeciwko ACTA. Dawne zdjęcia czarno-białe z obecnymi kolorowymi. – Kolor – wyjaśnia - oddaje chaos, który nas otacza. Chris Niedenthal wraca do strajków w Stoczni Gdańskiej.
Tym razem odwołuje się nie do mocno zakodowanego w zbiorowej pamięci protestu z 1980 roku i powstania „Solidarności", ale do strajku z 1988 roku, prowadzącego do rozmów przy Okrągłym Stole. Michał Szlaga odwiedza stocznię już po ustrojowej transformacji, by rejestrować, jak stopniowo ulega erozji i przemienia się w teren nowych inwestycji miasta.