– Młodych wkurza to bratanie się z Putinem, gadanie o pięknych wartościach i jednoczesne zarabianie na handlu papierosami i alkoholem – opowiada Irina Korina. Sama jednak pokaże w Warszawie "Straszydła", rzeźby z materiałów kojarzonych w Moskwie z obywatelami drugiej kategorii, głównie emigrantami z Zakaukazia.
Bieda i nagrody
Korina reprezentowała Rosję na Biennale Sztuki w Wenecji, właśnie otworzyła wystawę w Paryżu, przyznaje jednak, że w Moskwie trudno oficjalnie zorganizować pokaz sztuki: – Galerie państwowe boją się nas. Prywatne w większości są w rękach oligarchów, którzy nie chcą narazić się władzy. Sztandarowym przykładem jest galeria Garaż Daszy Żukowej, partnerki multimiliardera Romana Abramowicza, gdzie częściej pokazuje się luksusową sztukę z Nowego Jorku niż prace moskiewskich twórców.
Artyści wystawiają we własnych mieszkaniach, opuszczonych biurach, garażach. – Mój ostatni pokaz trwał dzień, zaprzyjaźniony malarz organizuje w swojej pracowni co środa pokazy – opowiada Korina. – Sprzedajemy jedną – dwie prace rocznie, każdy dorabia, ja jako scenograf w teatrze.
– Walczą o przeżycie, ale nie mają kompleksów. Wystawiają na Zachodzie, wygrywają międzynarodowe konkursy, jeżdżą na stypendia – mówi Joanna Mytkowska, dyrektorka MSN.
Niemal wszyscy deklarują zainteresowanie polityką, prawie nikt nie robi sztuki zaangażowanej. Mykoła Ridny z grupy Soska kilka lat temu zaprosił przedstawicieli młodzieżowej kultury emo. W serii nagrań wideo wykrzykują ważne dla siebie hasła ("Nie mogę oddychać!", "Nikomu nie wierzę!", "Co będzie jutro?!", "Nauczcie mnie, jak przeżyć!"). Wyrażali protest, który nie ma kierunku ani adresata – metafora buntu bez efektu. Ostatnie demonstracje w Moskwie sprawiają, że instalacja traci na aktualności. Ptaki trafiają coraz celniej.