Równocześnie to 51 edycja Rzeszowskich Spotkań Teatralnych, ale radykalnie przeobrażonych. – Postanowiłem całkowicie odnowić formułę Spotkań - mówi Remigiusz Caban, dyrektor Teatru im. Wandy Siemaszkowej i pomysłodawca VizuArt. Mam nadzieję, że miasto, z którego pochodził Józef Szajna, mistrz inscenizacji i plastyki, stanie się festiwalową stolicą teatralnej wizji.
- Chcemy zwrócić uwagę na to, co bywa często pomijane - na znaczenie obrazu w teatrze – tłumaczy Leszek Mądzik, dyrektor artystyczny festiwalu, twórca Sceny Plastycznej KUL. - Przypomnieć, że mamy wspaniałe tradycje nie tylko polskiej szkoły plakatu, ale i scenografii. I pokazać, że plastyka odrywa w teatrze nadal ważną rolę.
Festiwal otworzył w sobotę pozakonkursowy spektakl „Osąd" Wrocławskiego Teatru Pantomimy im. Henryka Tomaszewskiego. Wizyjny tryptyk zrealizowany przez Jerzego Kalinę, Pawła Pasiniego i Leszka Mądzika. – Każdy z nas pracował z osobna nad własną interpretacją obrazu Hansa Memlinga „Sąd ostateczny", spotkaliśmy się dopiero przed premierą – wyjaśnia Leszek Mądzik.
Każda z części spektaklu różni się stylistyką. A zarazem ma wspólny temat – rozrachunek z życiem w obliczu śmierci z eschatologicznej perspektywy. Inscenizatorzy nie odtwarzają wiernie malarskiej wizji końca świata i sądu ostatecznego Memlinga. Uwspółcześniają ją na miarę własnej wyobraźni, dążąc do uniwersalnej syntezy.
Passini dodaje słowo; Kalinie i Mądzikowie wystarczają obraz i muzyka. U Passiniego ludzie przypominają cyborgi, którym o śmiertelności przypominają gwałtowne wypadki, jak sfilmowane samochodowe kraksy. U Kaliny umierający i zmartwychwstali wyglądają niczym pracownicy wielkich korporacji zmuszeni do zatrzymania się w biegu. U Mądzika przestrzeń sceniczna przypomina architekturę gotyckiej katedry, zarysowanej bardzo umownie. Wertykalne linie symbolizują drogę do „nieba". Po szczeblach drabin usiłują wspiąć się kolejne wyłaniające z mroku postacie. Pełna mozołu wspinaczka dla wielu kończy się dramatycznym upadkiem.