„Wszystko idzie od oka. Ono musi być wykształcone, niepodległe i abstrakcyjne" – mówił Henryk Tomaszewski – grafik, rysownik, profesor Akademii Sztuk Pięknych. Lubił pisać po swoich plakatach, zachęcał żeby w jego prace się wczytywać. Pobudzał do myślenia, chciał by odbiorca wchodził w interakcję ze sztuką i dopowiadał to czego nie dodał artysta.
Zobacz galerię zdjęć
Bogatej twórczości Henryka Tomaszewskiego nie da się zamknąć w klatce, przyklejając jej miano określonej formy czy stylu. Była nieokiełznana i przez to niezmiernie ciekawa. Jego prace są bardzo różnorodne – jest wśród nich malarska „Ditta" (1972 r.) i prosty, zawierający grę literami plakat na wystawę Wojciecha Zamecznika.
Henryk Tomaszewski nie lubił definicji, pytany: „Co to jest plakat" odpowiadał: „Nie wiem" i dodawał: „Często sam plakat rodzi przeróżnych satelitów. Czy torba z napisem Coca Cola, w której niesiemy serek homogenizowany, to plakat, czy torba? Czy Jureczek w koszulce z napisem Marlboro – to plakat, czy jeszcze Jureczek? O jednoznaczną odpowiedź nie jest łatwo". Ale najbardziej znany jest z powiedzenia, że: „Plakat musi być jak dziwka, idziesz ulicą i natychmiast rzuca się w oczy".
Właśnie na ulicy widział sztukę. Zamykanie jej w galeriach, nie było dla niego najlepszym pomysłem.