Maciej Gutowski, Piotr Kardas: Czy wybory są jeszcze możliwe

Przez osiem lat daleko odeszliśmy od konstytucyjnego wzorca.

Publikacja: 26.09.2023 07:03

Maciej Gutowski, Piotr Kardas: Czy wybory są jeszcze możliwe

Foto: Adobe Stock

Jesteśmy w samym jądrze kampanii wyborczej. Akt wyborczy jest istotą prawnej demokracji i z tego powodu podlega regulacji konstytucyjnej. Reguły kodeksu wyborczego są zakotwiczone w konstytucyjnym systemie normatywnych zależności wyłonionych i wyłanianych władz.

System prawny przewiduje wiele mechanizmów mających zapewniać wzajemną kontrolę i równoważenie się władz (checks and balances). Określa mechanizm ponownego ich wyłaniania z zachowaniem reguł gwarantujących, że wybory do parlamentu będą rzetelne, powszechne, równe, bezpośrednie i proporcjonalne oraz odbędą się w głosowaniu tajnym, jak mówią art. 96 i 97 Konstytucji RP.

Czytaj więcej

Przewodnik na wybory 2023 r.: Agitacja, wyniki i protesty

U podstaw demokracji konstytucyjnych leżą stanowiące o ich istocie wartości: m.in. wolność słowa, równy dostęp do informacji, niezależność instytucji kontrolnych, stałość prawa wyborczego, równość finansowa, kontrola niezależnych sądów, a w konsekwencji szans wyborczych. Tak powinna wyglądać rzeczywistość, gdyby jej stan odpowiadał konstytucyjnym standardom. Ostatnie osiem lat znacząco oddaliło rzeczywistość od tego modelu. Rudymentarne reguły wypaczono w imię potrzeb większości parlamentarnej. Trudno uciec od pytań, przy jakim stopniu naruszenia reguł przestajemy mieć do czynienia z respektującymi elementarne standardy wyborami. Kiedy stają się one fasadą niezbędną dla utrzymania etykiety legitymizacji? Brutalność i bezkompromisowość kampanii poprzedzonej zabiegami zmieniającymi system reguł wyborczych osłabiają wiarę w demokratyczny charakter aktu, w którym przyjdzie nam uczestniczyć.

Wątpliwości pogłębia stopniowy, acz konsekwentny proces tworzenia uprzywilejowanej pozycji większości parlamentarnej. Ograniczenie publicznej debaty narusza zasadę równości szans. Jej plastycznym wyrazem jest histeryczna reakcja polityków na projekcję filmu o konflikcie odwagi ze strachem, ludzkich tragediach, marzeniach i uczuciach uwikłanych w mroczną rzeczywistość otaczającą płot na granicy. Prezentowana w sposób naruszający dobre obyczaje i prawne reguły wyznaczające granice wolności wypowiedzi i chroniące przed karalną dyfamacją. Nie miało tu znaczenia, że chodzi o przekaz artystyczny, szczególną formę wyrazu chronioną przez prawo.

W sferze dostępu opinii publicznej do informacji niszczycielskie skutki przyniosło „przejęcie telewizji publicznej”, umożliwiające przekształcenie instytucji mającej pełnić misję informacyjną w propagandową tubę, epatującą nachalnym przekazem, lekceważącą obowiązek rzetelnego i obiektywnego przedstawienia faktów, niezapewniającą adekwatnego dostępu reprezentacji innych sił politycznych. Preferującą politycznych nominatów zamiast rzetelnych dziennikarzy. Nieprzestrzegającą zasad podziału czasu antenowego, równego dostępu do programów, standardów dziennikarskich. Naruszającą poczucie dobrego smaku. Obrazu medialnego dopełnia przejęcie znaczącej części mediów lokalnych przez koncern paliwowy, umożliwiające „podporządkowanie” celom i oczekiwaniom właściciela, a także oburzające szykanowanie mediów niezależnych, czego przejawem była sprawa koncesji dla TVN. Obsadzenie spółek Skarbu Państwa, służb mundurowych, służby cywilnej i innych instytucji w oparciu o klucz polityczny zamiast konkursów opartych na kompetencjach pogłębia polityczną sieć zależności. To charakterystyczne dla krajów leżących na wschód od cywilizowanych granic, dalekich od prawnych demokracji.

Rzeczywistość uzupełnia mechanizm obchodzenia finansowych reguł wiążących w kampanii wyborczej poprzez przeprowadzenie wyborów jednocześnie i równolegle z referendum, co otwiera możliwość łatwiejszego finansowania i prowadzenia kampanii bez niezależnych bezpieczników, z pieniędzy publicznych i z wykorzystaniem mediów, które powinny być niezależne.

Złamanie niezależności Banku Centralnego spowodowało postrzeganie NBP jako upolitycznionej i zależnej instytucji. Obrazu dopełnia zmiana prawa wyborczego (okręgów wyborczych) z naruszeniem półrocznego okresu ciszy legislacyjnej. Świadome zaniechania tworzące niereprezentatywność mandatów w okręgach, gdzie mimo zmiany liczebności mieszkańców niezaktualizowano liczby mandatów i zbyt późne ustalenie granic obwodów zagranicznych, to kolejne skazy na procesie przygotowania wyborów.

Smaczku dodaje przedwyborcze skonstruowanie tzw. komisji ds. wpływów rosyjskich jako organu łamiącego wszelkie konstytucyjne i cywilizowane standardy, przypominającego niechlubną komisję McCarthy’ego, piętnowaną niedawno w innym przekazie na ekranach kin.

A gdy dodamy ograniczenie niezależności instytucji obowiązanych strzec zasad konstytucyjnych w toku wyborów (TK, SN, prokuratura), a nadto znaczenie IKNSP SN będącej w orzecznictwie TSUE i ETPC organem niespełniającym konstytucyjnych, konwencyjnych i unijnych zasad rudymentarnych, która ma orzec o ważności wyborów, zdamy sobie sprawę, jak nam daleko od konstytucyjnego wzorca.

Czy w takich warunkach można przeprowadzić uczciwe i rzetelne wybory? Pozostaje mieć nadzieję, że tak, choć już od dłuższego czasu i konsekwentnie redukowana jest sfera naszych wolności.

Choć dla prawników to trudne do zniesienia, być może spotyka się to z aprobatą społeczną, może to znak czasów, w których cyniczni politycy, PR-owcy, specjaliści od mediów społecznościowych i mechanizmów sterowania nastrojami społecznymi nauczyli się wykorzystywać rozmaite narzędzia tak, by wymknąć się regułom prawnej demokracji. Jednak, niezależnie od tych zabiegów, społeczeństwo nadal może się temu przeciwstawić. Polska historia zna przypadki, gdy w wyborach nie w pełni demokratycznych wybrzmiewał jego wyraźny głos. Pytanie, jak wybrzmi.

Czytaj więcej

Jak oddać głos w wyborach do Sejmu i Senatu oraz w referendum. Objaśniamy

Autorzy są profesorami prawa i adwokatami

Jesteśmy w samym jądrze kampanii wyborczej. Akt wyborczy jest istotą prawnej demokracji i z tego powodu podlega regulacji konstytucyjnej. Reguły kodeksu wyborczego są zakotwiczone w konstytucyjnym systemie normatywnych zależności wyłonionych i wyłanianych władz.

System prawny przewiduje wiele mechanizmów mających zapewniać wzajemną kontrolę i równoważenie się władz (checks and balances). Określa mechanizm ponownego ich wyłaniania z zachowaniem reguł gwarantujących, że wybory do parlamentu będą rzetelne, powszechne, równe, bezpośrednie i proporcjonalne oraz odbędą się w głosowaniu tajnym, jak mówią art. 96 i 97 Konstytucji RP.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Rzecz o prawie
Michał Zacharski: Solidna ochrona ofiar gwałtu. Ale nie za cenę niesłusznych skazań
Rzecz o prawie
Ewa Szadkowska: Króliczek zwany deregulacją
Rzecz o prawie
Marek Domagalski: Uchwała SN może złagodzić frankowe spory
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Andrzej Duda też chciał złagodzić prawo aborcyjne
Rzecz o prawie
Paweł Krekora: Czy na ustawę frankową rzeczywiście jest za późno?