Jarosław Gwizdak: Ramiona tej samej wagi

Życie sędziego niezwykle trudno oddzielić od jego służby. Coś o tym wiem.

Publikacja: 22.11.2022 11:38

Jarosław Gwizdak: Ramiona tej samej wagi

Foto: Fotorzepa / Michał Walczak

Już kilkakrotnie na łamach „Rzeczy o prawie” dzieliłem się z czytelnikami moimi ulubionymi sądowymi lekturami. Dotychczas były to książki zagranicznych autorów, w końcu nadszedł czas na rodzimego pisarza, w dodatku pochodzącego z mojej części Polski.

Trudno chyba o bardziej kompetentnego niż inny sędzia autora książek popularyzujących pracę sędziego. Co więcej, sędzia mający za sobą służbę we wszystkich instancjach, a także kilkuletnią karierę adwokacką. Cały ten bagaż widać i słychać na kartach jego książek. Czasami nawet za bardzo.

Czytaj więcej

Jarosław Gwizdak: Pewnego lata w Suchumi

Józef Musioł urodził się w 1933 r. w Połomii (w połowie drogi między Wodzisławiem Śląskim a Jastrzębiem-Zdrojem). Zawodowe życie związał z Rybnikiem, Katowicami i Warszawą. Orzekał w sądzie powiatowym w Rybniku, wojewódzkim w Katowicach oraz w Sądzie Najwyższym.

Musioł był również zastępcą redaktora naczelnego „Prawa i Życia”, miejskim radnym Rybnika przez jedną kadencję, ale przede wszystkim niestrudzonym edukatorem prawnym. Odwiedzał (bo takie były czasy) zakłady pracy, hotele robotnicze czy świetlice – rozmawiając z ludźmi o prawie i sądownictwie.

Na scenie Teatru Ziemi Rybnickiej zainicjował „Sąd Młodych”, w którym wraz z młodymi ludźmi wystawiał adaptacje procesów sądowych. Teatr funkcjonował przez dekadę.

Sędzia Musioł był członkiem partii. Ale nie tej, o której zapewne pomyślał w tym momencie czytelnik. Należał bowiem do Stronnictwa Demokratycznego. Doświadczenie członkostwa w partii w czasach słusznie minionych nie było jednak wyłącznie jego udziałem. Sędziom zdarzało się do partii politycznych należeć, podobnie jak do „Solidarności”.

Książka „Ramiona wagi” jest jedną z wielu publikacji Musioła. Książka chyba najpełniej opowiada o życiu sędziego. Nie tylko zawodowym. Życie sędziego niezwykle trudno oddzielić od jego służby. Coś o tym wiem.

Bohaterem książki (nie jedynym) jest sędzia Brzeźniak. Będący alter ego autora, bo sporo w książce wątków autobiograficznych, mimo że zostały zanonimizowane. Zapewne nie tylko ja odczytałem w książce kilka obrazków ze znanego mi Sądu (dziś) Okręgowego w Katowicach (przy ulicy Andrzeja) czy szczegółów związanych z centrum Katowic.

Drugim bohaterem książki jest dla mnie sprawiedliwość, a raczej jej ciągłe poszukiwanie. Bohater orzeka w sprawach karnych, często tych, za które ustawodawca przewidywał karę śmierci.

Brzeźniakowi zdarza się również orzekać na podstawie innych, drakońskich przepisów przewidujących na przykład minimalne zagrożenie za przestępstwa gospodarcze na poziomie ośmiu lat pozbawienia wolności.

Wątpliwości sędziego Brzeźniaka

W każdej z opowiadanych przez autora i rozstrzyganych przez sędziego spraw mnożą się wątpliwości. Pojawiają się, a jakże, naciski z różnych stron. Bohater uczestniczy między innymi w naradzie u prezesa, podczas której przekazuje on informacje „z ministerstwa”. A nie są one dobre dla okręgu, którym kieruje, bo… w tym roku nie orzeczono w nim jeszcze kary śmierci. Kilku gorliwych kolegów Brzeźniaka zaczyna się zastanawiać, czy w ich sprawach nie dałoby się poprawić statystki. On sam, zniesmaczony, wraca na salę rozpraw i kontynuuje postępowanie. W takich momentach lektura mrozi czytelnika i zmusza do refleksji.

Mimo pojawiających się momentami właściwych dla minionej epoki szczegółów (na przykład o zjednoczeniu, zaangażowanych portierach czy kolektywie) oraz czasami nazbyt prawniczego języka książki, jej lekturę serdecznie polecam.

Nie mogę też zapomnieć o tym, że Józef Musioł jest twórcą i prezesem Towarzystwa Przyjaciół Śląska w Warszawie, co nie pozwala mi na w pełni obiektywną ocenę autora – w końcu jesteśmy Ślązakami.

Zostawiam czytelników z jednym z przemyśleń Brzeźniaka. Dedykuję je nie tylko sędziom orzekającym w pionie karnym, ale każdemu, kto wdziewa togę i zmierza na salę rozpraw, aby orzekać: „Sąd jest jedynie urzędową dekoracją. To ty, nie bacząc na przywdzianą togę, musisz we własnym sumieniu zadecydować o losie tego konkretnego człowieka poprzez udzielenie odpowiedzi przede wszystkim sobie, a potem dopiero temu na ławie oskarżonych i tym, którzy czekają na swoistą wycenę ludzkiego życia”.

Autor jest byłym sędzią, byłym prezesem sądu, członkiem zarządu Fundacji Inpris, Obywatelskim Sędzią Roku 2015

Już kilkakrotnie na łamach „Rzeczy o prawie” dzieliłem się z czytelnikami moimi ulubionymi sądowymi lekturami. Dotychczas były to książki zagranicznych autorów, w końcu nadszedł czas na rodzimego pisarza, w dodatku pochodzącego z mojej części Polski.

Trudno chyba o bardziej kompetentnego niż inny sędzia autora książek popularyzujących pracę sędziego. Co więcej, sędzia mający za sobą służbę we wszystkich instancjach, a także kilkuletnią karierę adwokacką. Cały ten bagaż widać i słychać na kartach jego książek. Czasami nawet za bardzo.

Pozostało 87% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Granice wolności słowa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Nic się nie stało
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Policjant zawinił, bandziora powiesili
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Młodszy asystent, czyli kto?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Rzecz o prawie
Jakub Sewerynik: Wybory polityczne i religijne