Serwis rozgłośni BBC zachwycił się niedawno norweskim sposobem na lunch – mało wyszukaną, przygotowywaną w domu kanapką matpakke, dzięki której norwescy uczniowie, pracownicy (i menedżerowie) nie tracą czasu w kolejkach po lunch ani na zastanawianie się, co by zjedli.
Norweska przerwa na matpakke to pozytywny przykład rutyny, która ułatwia życie, zwiększając też efektywność pracy. Jak bowiem dowodzą eksperci od zarządzania, codzienne nawyki to jeden ze sposobów na lepszą organizację czasu i poprawę wydajności. Jak podkreśla w rozmowie z jednym z portali amerykańska specjalistka od produktywności i zarządzania czasem Laura Vanderkam, codzienna rutyna pomaga zmniejszyć stres i przekształcić pożądane zachowania w automatyczne czynności. Wyjaśnia, że gdy coś staje się naszym nawykiem, nie wymaga już podejmowania decyzji – a to oznacza, że swoją energię mentalną i siłę woli możemy skierować na ważniejsze spawy niż np. wybór miejsca i dania na lunch.
Małgorzata Czernecka, psycholog i prezes firmy doradczej Human Power, potwierdza, że rutynowe, automatyczne działania, wykonywane niejako „na autopilocie", wymagają zdecydowanie mniej wysiłku i energii. Jak zaznacza, im większy wybór, tym więcej nas on kosztuje, nawet w przypadku drobnych rzeczy. Sprawdzili to amerykańscy badacze, którzy w minionej dekadzie wykazali, iż konieczność dokonywania wyborów – nawet przy sklepowej półce czy w restauracji – obniża potem naszą samokontrolę.
Sytuację pogarsza zbyt duża liczba rzeczy do wyboru, która jest powodem frustracji i sprawia, że potem podejmujemy gorsze decyzje. Podobno dlatego szef Facebooka chodzi stale w dżinsach i szarym podkoszulku.
Zdaniem Małgorzaty Czerneckiej o tych mentalnych kosztach warto pamiętać w pracy, gdzie często nie zdajemy sobie sprawy, jak różne rzeczy odbierają nam energię. Męcząca jest np. duża zmienność i różnorodność zadań w ciągu dnia, gdy np. spotkania przeplatają się z odpowiadaniem na e-maile, telefony.