„Osadzeni" w jednym z największych więzień w Europie (180 ha) niczego nie przeskrobali - wymieniają instalacje sanitarne.
Hydraulicy otrzymali specjalne identyfikatory dopiero we Francji, po przejściu procedur weryfikacyjnych. - Dojeżdżają do pracy specjalnymi autobusami po wyznaczonej trasie. Przed bramą zostawiają telefony, wkładają oznakowane kamizelki i bez żadnych narzędzi do pracy przechodzą więzienne bramy – opowiada o nowym projekcie Michał Soja, manager Work Express.
Więzienie Fleury Merogis pod Paryżem to nie jedyne niestandardowe miejsce pracy polskich pracowników szukających zatrudnienia nad Sekwaną. Śląska agencja Work Express proponuje też pracę przy budowie francuskiej elektrowni w pobliżu Salives, mającej charakter obiektu militarnego.
Plac budowy jednej z elektrowni niedaleko Dijon otacza 6-cio kilometrowa strefa ochronna patrolowana przez żandarmerię. Dodatkowo, adrenalinę pracownikom co miesiąc podnosi próbny alarm, wykonywany na wypadek awarii czy wybuchu reaktora. W ramach tego projektu w okresie 40 miesięcy ma powstać 5 bloków, do których zużyte zostaną tysiące metrów sześciennych betonu i kilkanaście tysięcy ton stali.
Praca w więzieniu nie odstrasza
Wydawać by się mogło, że praca za kratami lub przy budowie elektrowni nie będzie cieszyć się zbytnim powodzeniem wśród polskich „złotych rączek". Szczególnie, że nie niesie ona ze sobą dodatkowych korzyści finansowych. Jednak chętnych nie zabrakło. Żaden z kandydatów po informacji o miejscu wykonywania pracy nie zrezygnował z propozycji.