Nieuczciwi przedsiębiorcy znaleźli sposób, by podwójnie zarobić podczas wakacji.
W czasie, gdy w gastronomii przyda się każda para rąk, strony z ogłoszeniami zalewane są ofertami prac sezonowych. I właśnie to wykorzystują oszuści. Pod pretekstem przyuczenia zapraszają chętnych na okres próbny. Młodzi ludzie wykonują w tym czasie przez kilka, a nawet kilkanaście godzin dziennie różne zajęcia. Pracodawca nawet po kilku dniach uznaje, że kandydat się nie nadaje, nie płaci i szuka kolejnej ofiary.
Ada dostała propozycję przyjścia na dzień próbny do restauracji na warszawskim Ursynowie. - Odesłano mnie na zmywak, normalnie pracuje się tam od 10 do 22, ja wytrzymałam niecałe 9 godzin - mówi. Wtóruje jej Aneta, która chciała być barmanką w centrum stolicy. - Myłam drzwi, podłogi i stoliki, a miałam przyjść nauczyć się nalewać piwo i robić kawę. Obiecano mi, że dostanę 8 zł za godzinę, jednak nie zobaczyłam ani złotówki - opowiada studentka. Właściciel obiecał, że się do niej wkrótce odezwie. - Po kilku dniach zadzwoniłam sama. Wtedy usłyszałam, że mnie nie zatrudni.
Właściciele obu lokali przyznają, że mimo dnia pracy, kandydat nie otrzyma wynagrodzenia. - Mam za mały lokal, nie stać byłoby mnie na to - mówi restaurator z Ursynowa. Choć Adzie udało się w końcu wywalczyć 50 zł.
Młodzi nie sprzeciwiają się takim praktykom pracodawców. Nie pytają o umowy, boją się, że ci ich później nie zatrudnią. - Nie miałam doświadczenia w gastronomii, myślałam, że od tego zależy to, czy mnie przyjmą. Zgadzałam się na wszystko, bo to moja pierwsza praca - zdradza Maja, która w dniu próbnym w popularnej kawiarnio-piekarni szukała po mieście zegarmistrza dla szefowej. Na koniec usłyszała, że firma nie chce nikogo do pracy.