To może być najgorszy miesiąc od czterech lat, kiedy w styczniu 2009 roku, kilka miesięcy po bankructwie banku inwestycyjnego Lehman Brothers Holdings, pracę straciło 16 389 finansistów.
Bankowcy i doradcy spodziewają się, że proces redukcji zatrudnienia w branży przyspieszy w najbliższych miesiącach mimo że w minionym roku notowania akcji spółek finansowych podskoczyły o 26 proc. – Wkraczamy w etap radykalnej restrukturyzacji – zapowiada Chris Harvey, odpowiedzialny za dział usług finansowych w firmie doradczej Deloitte. – Jeśli założymy, że model banku uniwersalnego przeżył się to trzeba przeprowadzić restrukturyzację, która pociągnie za sobą konieczność redukcji zatrudnienia. Jesteśmy prawie w połowie tego procesu – wyjaśnia.
Firmy europejskie, takie jak londyński Barclays, czy szwajcarski UBS tną etaty bardziej agresywnie niż większość ich amerykańskich rywali. Powodem są skutki kryzysu zadłużeniowego w strefie euro, który osłabił gospodarkę, większa kontrola polityki dotyczącej premii, a także presja nadzoru na ograniczenie skali działalności. Andrew Haldane, dyrektor w Banku Anglii zajmujący się stabilnością finansową, powiedział niedawno, że banki powinny wypłacać premie nawet dopiero po dziesięciu latach by zwiększyć ostrożność w kształtowaniu systemu wynagrodzeń.
- Banki wciąż są zbyt duże jak na warunki w których działają, a ograniczanie kosztów jest głównym wyzwaniem każdego managementu wyższego szczebla - uważa Jason Kennedy, szef londyńskiej firmy rekrutacyjnej Kennedy Group. Zwraca uwagę na brak inwestycji w przyszłość biznesu.
Szwajcarski UBS zapowiedział, że wycofa się z kapitałochłonnego tradingu w banku inwestycyjnym i zredukuje 10 tys. miejsc pracy by poprawić rentowność. Bank przechodzi restrukturyzację z powodu bardziej rygorystycznych wymogów kapitałowych a także słabszej aktywności klientów. Skoncentruje się na zarządzaniu majątkiem klientów (wealth management).