Anna Maria Dukat, ekspert ds. niepełnosprawności Business Center Club i doktora ntka ekonomii przed kilkoma laty, wysyłała aplikacje do wielu firm. Jednak jako samotna matka z II grupą inwalidzką (wskutek powikłań po poważnym wypadku samochodowym) szanse na zatrudnienie miała minimalne.
Te problemy skłoniły ją do założenia własnej firmy doradczej i dziś jest przekonana, że dla dużej części niepełnosprawnych osób to najlepsze rozwiązanie, zwłaszcza dla absolwentów uczelni. – 85–90 proc. ofert pracy dla niepełnosprawnych dotyczy prostych zajęć w firmach sprzątających i ochroniarskich za śmiesznie pieniądze – twierdzi Anna Maria Dukat.
Pracownik z dopłatą
Opinię ekspertki BCC potwierdza tegoroczny raport Fundacji Pomocy Matematykom i Informatykom Niesprawnym Ruchowo. Według niego firmy poszukują głównie niepełosprawnych kandydatów do usług porządkowych i ochrony mienia. Wielu pracodawców uważa, że mogą oni świadczyć głównie proste prace pomocnicze, o powtarzalnych czynnościach, z niskim stopniem odpowiedzialności. Jak twierdzi Anna Maria Dukat, to m.in. w wyniku uprzedzeń większość firm niechętnie zatrudnia osoby niepełnosprawne, a jeśli już to robią, to liczą głównie na finansowe korzyści.
Widać to zresztą w badaniu przeprowadzonym w połowie tego roku przez GfK Polonia, na zlecenie Fundacji Integracja, które objęło 2 tys. firm. Prawie połowa z nich przyznała, że raczej nie zatrudniłaby niepełnosprawnych bez dofinansowania. Co ciekawe, ponad dwie trzecie firm nie wie, że zatrudnienie takich osób jest w Polsce obowiązkowe. Przy 25 pracownikach co najmniej 6 proc. z nich powinny stanowić osoby z niepełnosprawnością – w przeciwnym razie firma płaci karę na Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych).
Pogodynka na wózku
Zdaniem Anny Marii Dukat za mało jest pozytywnych przykładów, zwłaszcza że strony sektora publicznego. – Gdyby w TVP 1 czy TVP 2 pojawiła się pogodynka na wózku inwalidzkim, więcej, by to dało niż reklamy społeczne zachęcające do zatrudniania niepełnosprawnych osób – twierdzi ekspertka BCC.