Co bardziej optymistyczni ekonomiści prognozują, że w grudniu bez pracy będzie pozostawało 12,5 proc. aktywnych Polaków. To oczywiście znacznie więcej niż w najlepszym pod tym względem 2008 r. (9,5 proc.), ale dużo lepiej niż w ostatnich dwóch latach, gdy bezrobocie kształtowało się na poziomie 13,4 proc. Warto dodać, że oficjalne prognozy rządu (choć sprzed kilku miesięcy) mówią o 13,8 proc. stopy bezrobocia na koniec roku.
– Widzimy bardzo duży wzrost popytu na pracę w niektórych indeksach wyprzedzających. Firmy zgłaszają plany zatrudnienia zbliżone do tego, co było w 2007 r., czyli w czasie gdy wzrost gospodarczy w Polsce wynosił ponad 6 proc. – przekonuje Rafał Benecki, główny ekonomista ING. – Oczywiście te plany firm przełożą się na sytuację na rynku z pewnym opóźnieniem, ale to jedna z podstaw, by mówić o przyspieszeniu w spadku bezrobocia.
– Pierwsze miesiące roku pokazują, że gospodarka nabiera rozpędu. Dlatego zrewidowaliśmy w górę nasze prognozy wzrostu PKB do 3,5 proc. – wskazuje Agnieszka Decewicz, ekonomistka BZ WBK. Szacuje ona stopę bezrobocia na koniec roku na 12,6 proc. – To też oznacza, że przyspieszenie aktywności gospodarczej – wynikające zarówno z wciąż silnego eksportu, ale i rosnącej konsumpcji i inwestycji – będzie przekładać się na dalszą poprawę na rynku pracy – wyjaśnia.
Zresztą tę poprawę widać już od kilku miesięcy, a wczorajsze dane Głównego Urzędu Statystycznego tylko ją potwierdziły. Stopa bezrobocia nieoczekiwanie spadła do 13,9 proc. z 14 proc. w styczniu. – Był to pierwszy od sześciu lat spadek w tym miesiącu – podkreśla Krystian Jaworski, ekonomista Credit Agricole Polska. Zwykle w lutym bezrobocie jeszcze rośnie.
Tym razem pomogło kilka rzeczy. Ciepła zima to szybsze niż zwykle rozpoczęcie prac sezonowych, szybciej też niż rok temu ruszyła aktywna walka z bezrobociem (urzędy otrzymały pieniądze na ten cel już na początku stycznia). Ale też po prostu rośnie zapotrzebowanie na pracę.