Przez lata praca w handlu detalicznym, a zwłaszcza ogólnospożywczym, była kojarzona z niskimi kwalifikacjami i równie niskim wynagrodzeniem. O karierach, w tym także tych międzynarodowych, niewiele było słychać, choć Polacy z praktyką w Tesco, Carrefourze czy Auchan awansowali na wysokie stanowiska w firmach w Rosji i na Ukrainie, gdzie pomagali tworzyć nowoczesny handel.
Od kilku lat sytuacja się jednak zmieniła między innymi dlatego, że wraz z ekspansją sieci handlowe potrzebują coraz więcej pracowników; nie tylko szeregowych, ale również specjalistów i menedżerów. Oznaką tych potrzeb jest nowa akcja rekrutacyjna Jeronimo Martins Polska (JMP), właściciela sieci Biedronka, który w ciągu kilkunastu miesięcy zamierza zatrudnić tysiąc absolwentów na kierownicze stanowiska w sieci. I zapowiada, że przez cztery lata stworzy takich stanowisk ponad 3 tysiące.
Handel na czele
Na czołowym portalu rekrutacyjnym Pracuj.pl od lat najwięcej ofert pracy zamieszczają firmy z branży handel i sprzedaż (w II kwartale było to niemal co czwarte z ponad 97 tys. ogłoszeń). Nic dziwnego, skoro Biedronka, która ma ok. 40 tys. pracowników, w tym roku doda 5 tys. kolejnych. Konkurencyjny Lidl zatrudniający 13 tys. osób chce w tym roku przyjąć ok. 2 tys. nowych, w tym absolwentów.
7 procent polskich studentów chciałoby podjąć pierwszą pracę w branży handlowej (badanie Universum)
– Mamy bardzo dużo ofert pracy w handlu, gdzie po okresie spowolnienia widać przyspieszenie ekspansji. Coraz więcej sieci rozwija też teraz sprzedaż w internecie – mówi Daria Dąbrowska z firmy rekrutacyjnej Antal International. Według niej, rekrutując specjalistów i menedżerów, sieci zwykle szukają ludzi z praktyką w handlu detalicznym, choć zatrudniają też pracowników firm FMCG (zwłaszcza do działów zakupów), a na stanowiska w centrali trafiają bankowcy i inżynierowie. Jednak wielu kandydatów do pracy w sieciach handlowych to osoby, które tam rozpoczęły karierę. Sprzyja temu dobrze rozwinięty w dużych firmach system wewnętrznych awansów.