Z kolei dane GUS pokazywały wzrost zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw, gdzie w dwucyfrowym tempie, licząc rok do roku, szły w górę wynagrodzenia, chociaż ich realny wzrost „zjada” od kilku miesięcy wysoka inflacja. Na odporność polskiego rynku pracy, który wchłonął też setki tysięcy uchodźców z Ukrainy, zwracali uwagę ekonomiści, komentując ogłoszone przed świętami dane GUS za listopad. Zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw było wtedy o 2,3 proc. większe niż rok wcześniej, a płace o 13,9 proc. wyższe w porównaniu z tym samym okresem 2021 r.
Nie sprawdziły się obawy o wzrost zwolnień grupowych, których po 11 miesiącach zgłoszono mniej niż rok wcześniej. – Rynek pracy w Polsce zgodnie z oczekiwaniami nadal jest w dobrej kondycji i odporny na zbliżające się spowolnienie – ocenia Mariusz Zielonka, ekspert ekonomiczny Konfederacji Lewiatan.
Wzrost pesymizmu
Dawid Pachucki, główny ekonomista PZU, zwraca uwagę, że liczba wakatów utrzymuje się na względnie wysokim poziomie, chociaż na koniec III kwartału 2022 r. (135,5 tys.) była prawie o 12 proc. mniejsza niż przed rokiem. Niepokoić mogą natomiast ogłaszane w grudniu wyniki badań firm, w których widać wyraźną przewagę planów zwolnień.
W ankiecie Grant Thornton tylko 13 proc. firm zapowiada na 2023 r. wzrost zatrudnienia, a do 23 proc., czyli prawie dwukrotnie w ujęciu rocznym, zwiększyła się grupa pracodawców planujących cięcia kadrowe.
Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP, przewiduje, że rok 2023 przyniesie co najmniej 0,5–1-proc. spadek zatrudnienia, choć bardziej realny jest spadek o 1,5–2 proc., co zbliży stopę bezrobocia rejestrowanego do 6 proc.