– Już ok. 250 tysięcy osób pracuje w Polsce w branży call/contact center. Ta liczba z roku na rok rośnie, gdyż coraz więcej firm stawia na obsługę klienta w modelu zdalnym – twierdzi Marcin Sosnowski, dyrektor Stowarzyszenia Marketingu Bezpośredniego. Zaznacza, że call/contact centers to już nie tylko obsługa telefoniczna (czyli klasyczna „praca na słuchawkach"), ale w coraz większym stopniu również kontakt poprzez media społecznościowe i e-mail.
– Mimo że praca w call center jest dość wymagająca, to pozwala zdobyć wyjątkowe doświadczenia w obsłudze klienta, uczy samodyscypliny, zaangażowania, radzenia sobie z trudnymi sytuacjami – podkreśla Anna Szawro, dyrektor Centrum Zdalnej Obsługi Klienta w PZU.
Równać do liderów
Na portalu rekrutacyjnym Pracuj.pl w I półroczu br. opublikowano 3,6 tys. ofert pracy w call centers. Było ich o 14 proc. mniej niż rok wcześniej, co eksperci portalu tłumaczą cyfryzacją i rozwojem samoobsługowych aplikacji. Jednak chociaż firmy coraz częściej automatyzują kontakt z klientami, to nieprędko zrezygnują z pracowników; szczególnie te z sektora finansów, gdzie w I półroczu br. liczba ofert wzrosła o 13 proc.
– Przyciągnięcie kandydata do call center jest dzisiaj dużym wyzwaniem – przyznaje Anna Fiejko, dyrektor ds. personalnych w firmie pożyczkowej Wonga w Polsce. To wyzwanie zwiększa nie najlepszy wizerunek branży – za sprawą części outsourcingowych call centers, gdzie pracownicy stłoczeni w ciasnych biurach mają rozliczany co do minuty czas pracy, niskie płace i małe szanse na etat. Takich firm jest jednak coraz mniej.